sobota, 13 lutego 2016

096. Oddam ci słońce



Tytuł: Oddam ci słońce
Tytuł oryginału: I will give you the sun
Autor: Jandy Nelson
Tłumacz: Dominika Cieśla-Szymańska
Ilość: 374 strony
Wydawnictwo: Moondrive





Rewolucjoniści nie grają zespołowo.

Zanim zdobyłam Oddam ci słońce, naczytałam się mnóstwa recenzji na jej temat. Blogosfera była, kolokwialnie mówiąc, zalana ochami i achami, a gdy pojawiły się rodzynki w postaci komentarzy całkiem niezła, nawet dobra lub nie podobała mi się, nie miałam wątpliwości, że muszę ją przeczytać, żeby wyrobić sobie o niej zdanie. Fabuła na pierwszy rzut oka nie jest skomplikowana. Mamy rodzeństwo - bliźniaków Jude i Noah. Początkowo łączy ich wszystko, ale wraz z dorastaniem pojawia się między nimi mur, którego nie potrafią lub nie chcą zburzyć. Dwójka zagubionych młodych ludzi, pierwsze samodzielne wybory i sztuka w szeroko pojętym tego słowa znaczeniu. Można chcieć czegoś więcej od powieści młodzieżowej?

Tak. Zaczynam od negatywnych aspektów, ale nie będę ukrywać, że rozczarowałam się tą książką. Jestem pewna, że to przez oczekiwania, które wraz z każdą kolejną zachwalającą opinią blogerek urosły do rangi to musi być powieść zmieniająca życie, miażdżąca uczucia i wgniatająca w fotel. Szkoda, że w moim przypadku tak nie było. Powód jest jeden: przewidywalność. Nawet nie potrzeba iście sherlockowej dedukcji, by wywnioskować, co się wydarzy, jak się wydarzy i, co najbardziej mnie zabolało, jakie będzie zakończenie. Im więcej czytam powieści z tego gatunku, tym coraz trudniej jest mi znaleźć książkę, która mnie zaskoczy i żałuję, że Oddam ci słońce nie miała w sobie tego czegoś.

To taki człowiek, że gdy wchodzi do pokoju, walą się ściany.

Skupmy się jednak na zaletach tej powieści i tutaj będę miała trochę więcej do powiedzenia. Na pierwszy ogień idą bohaterowie i przyznaję, z miejsca zapałałam do nich sympatią. Jude ma czarne serce, rozmawia z duchami i stroni od chłopaków. Nie jest idealizowana - to po prostu zagubiona w dorosłym świecie nastolatka, co sprawia, że jeszcze łatwiej jest mi się z nią utożsamić. A Noah... Noah to postać, która od teraz w moim prywatnym rankingu zajmuje jedno z najwyższych miejsc. Wrażliwy, skryty i zakochany w sztuce chłopak, który przechodzi po kolei wszystkie bolesne etapy dojrzewania, a czytelnik towarzyszy mu w tej podróży, odbierając jego emocje, porażki i sukcesy jak swoje. I tu ogromny ukłon w stronę autorki...

...ponieważ książkę czyta się zaskakująco szybko. Język jest lekki, plastyczny i wolny od wymuszonych kwiecistych opisów, których bardzo się obawiałam. W prosty, ale skuteczny sposób wzbudza emocje w czytelniku, a w trakcie i po skończeniu lektury skłania do refleksji. Każe się zastanowić nad wyborami, jakich dokonujemy. Porusza temat homoseksualizmu, akceptacji społeczeństwa i pokazuje, że zawsze można zacząć wszystko od nowa - że nigdy nie jest za późno na zmianę.

Nikt nam nie mówi, jak bardzo kogoś nie ma, kiedy go nie ma, ani jak długo to trwa.

Oddam ci słońce nie jest idealną książką, ale cieszę się, że ją przeczytałam. Zrobiła to, co do niej należało, czyli wzbudziła we mnie szeroką gamę emocji, szkoda jedynie, że nie tylko tych pozytywnych. Świetny motyw sztuki, Noah i przewijający się przez całą książkę temat zagubienia to już trzy powody, dla których powinniście sięgnąć po tę powieść, jednak jeśli one Was nie przekonują, nie czytajcie - świat się przez to nie zawali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz