czwartek, 3 lipca 2014

014. 19 razy Katherine






Tytuł: 19 razy Katherine
Język oryginału: angielski
Autor: John Green
Ilość: 309 stron
Wydawnictwo: Bukowy las










Lubił książki, ponieważ uwielbiał sam akt czytania, magię przemieniającą linie na papierze w słowa w jego głowie.

Wczoraj skończyłam ostatnio wydaną książkę jednego z moich ulubionych autorów. Po przeczytaniu kilku recenzji (dokładnie dwóch dobrych i dwóch złych), miałam mieszane uczucia. Mimo wszystko powieść już leżała na półce i czekała, aż po nią sięgnę - oczywiście autor tego dzieła tym bardziej mnie przekonał do przeczytania, więc sama już nie wiedząc, czego mogę się spodziewać po książce, z lekkim niepokojem zaczęłam ją czytać. Całość zajęła mi niecały dzień (nie mogłam zaniedbać seriali), ale czy 19 razy Katherine było warte poświęcenia jej tyle czasu? Tak. Nie zdecydowane i kategoryczne tak, ale zwykłe, przyjemne dla ucha (i oka) tak. 
Głównym bohaterem jest Colin, który po zerwaniu z Katherine (dla ścisłości - już dziewiętnastą), postanowił wyruszyć w podróż wraz ze swoim najlepszym przyjacielem, Hassanem. Opis z tyłu okładki mówił również o austro-węgierskim księciu i spodziewałam się jakiegoś wątku z Franciszkiem Ferdynandem, ale oprócz jednej strony jego życiorysu i złej daty śmierci podanej w książce nic o nim nie było, więc zapamiętajcie na przyszłość - nie spodziewajcie się wiele, bo możecie się zawieść. Również ta podróż, która widnieje w opisie jest mocno przekoloryzowana, bo tak naprawdę trwa przez 2, może 3 rozdziały. Byłam nastawiona na taką fabułę, niestety wszystkie moje przeczucia nie sprawdziły się. To wcale nie znaczy źle, ale... no cóż, nie do końca też dobrze.

Największym plusem tej książki jest zdecydowanie humor Hassana i dopiski samego autora. Colin niezmiernie mnie denerwował, a po przeczytaniu dwóch pierwszych rozdziałów wiedziałam, że się nie polubimy. Wraz z kolejnymi stronami byłam przerażona i jako tako poprawiał mi nastrój tylko przyjaciel "cudownego dziecka", Hassan. Pomimo tego, że każda z postaci jest wykreowana całkiem nieźle, tak Lindsey przypominała mi Alaskę z Szukając Alaski również Johna Greena (która notabene bardziej mi przypadła do gustu) a Colina z początku wzięłam za brata Milesa także z w/w książki. Na (nie)szczęście główny bohater 19 razy Katherine posiadał zasadniczą różnicę, która wyróżniała go na tle innych postaci wykreowanych przez autora - był niesamowicie mądry. Co niestety nie przeszkodziło mu w użalaniu się nad sobą, zerwaniem z kolejną Katherine, nieposiadaniem przyjaciół i tak dalej. Pierwsza połowa książki składa się z jego narzekań, jego bólu, jaki to on jest biedny i nieszczęśliwy bez dziewczyny. *Spojler*Gdyby Hassan nie wygarnął mu tego całego egoizmu (tak mniej więcej w środku powieści), to bym chyba rzuciła tą książką i nie dotykała przez bardzo długi czas *koniec spojleru*. Na szczęście później nastąpiła mała, ledwo widoczna zmiana w jego postępowaniu. 

Styl pana Greena jest lekki, prosty i młodzieżowy. Z początku wydawało mi się, że autor próbuje pisać tak na siłę, żeby wczuć się w nastolatka, ale potem na szczęście idzie wszystko płynnie i bez zgrzytów. W powieści występuje bardzo dużo matematyki, wykresów i teorii, więc jeśli ktoś jest na to uczulony, stanowczo odradzam. Ale to w końcu Green, prawda? Jemu można wybaczyć nawet najbardziej znienawidzony przedmiot szkolny :) 

Pomimo mojego lekkiego rozczarowania bohaterami i fabułą, książka była bardzo dobra. Spodziewałam się po autorze czegoś lepszego, ale to co dostałam, usatysfakcjonowało mnie na tyle, że mogę z czystym sumieniem polecić Wam tę książkę. Nie jest wybitna i jak na Greena muszę przyznać, że słabsza niż jego poprzednie powieści, ale jest to pozycja obowiązkowa, tak czy siak, zarówno dla fanów autora, jak i czytelnika, który nie wymaga wiele od książki, a jedynie chce spędzić dobrze czas i nie zawracać sobie zbytnio głowy myśleniem. Oczywiście przesłanie jest, ale w zagmatwanej fabule trudno się go doszukać. Z mojej strony życzę Wam przyjemnego czytania i nie nastawiajcie się na nie wiadomo co, bo możecie się trochę zawieść. 

Moja ocena: 8/10

8 komentarzy:

  1. Wstyd (?) się przyznać, nie czytałam żadnej pozycji Johna Greena,
    ale juz po raz któryś czytam recenzję jego książki.
    Chyba czas to zmienić i przy najbliższej wizycie w Bibliotece
    rozejrzeć się za jego twórczością.

    OdpowiedzUsuń
  2. "19 razy Katherine" zamówiłam tuż po premierze i teraz czeka sobie spokojnie na półce na odpowiedni czas. Swoją drogą to myślę, że nawet gdyby książka ta zbierała same najgorsze opinie to i tak pewnie bym po nią sięgnęła. W końcu to Green - jemu wszystko się wybacza ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, a jednak komuś się podobało :) Sama nie znam książek tego autora, ale zauważyłam, że ta pozycja nie cieszy się popularnością i jest słabsza od innych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planach tę książkę. Jestem jej bowiem bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi podoba się w tej książce tylko okładka, ale fajnie, że Tobie 19xK przypadło to gustu. ;) W sumie każdemu przypadło, tylko ze mną jest coś nie tak, skoro mi się ta powieść nie podoba. ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Zakupiłam również tę książkę i w najbliższym czasie zamierzam ją przeczytać i jestem ciekawa, czy będę miała takie same odczucia, jak Ty po skończonej lekturze ;) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejna pozytywna opinia! Chyba zainwestuję w tą książkę :)
    A tymczasem zapraszam do mnie na moją pierwszą recenzję :)
    zaczytanablondynka.blogspot.com
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka czeka na mnie na półce, ale teraz - po kilku "neutralnych" opiniach nie mam do niej tylu oczekiwań.

    OdpowiedzUsuń