Nie zostałam imiennie zaproszona do tej zabawy, ale pomyślałam, że warto byłoby zastanowić się chwilę nad tym, jakim tak naprawdę jestem czytelnikiem, więc za radą Scathach postanowiłam napisać co nieco o moich upodobaniach (i ciekawostkach) związanych z książkami:
- Kiedy zaczynam książkę, muszę wiedzieć ile ma stron. Jeśli nie mam tej świadomości, nie potrafię się skupić na treści, myślami nadal odchodząc do spekulacji nad ilością kartek.
- Nigdy nie wiem, gdzie skończyłam, dlatego moim zbawieniem są zakładki.
- Z kolei zakładkami może być u mnie wszystko. Chusteczka, bilet z autobusu, zapomniana lub zapisana kartka, ale do serii, cykli, trylogii bądź książek tego samego autora staram się dobierać jedną, jedyną zakładkę. Nie mam ich dużo, więc każda ma swojego przyporządkowanego "właściciela", chociaż zdarza mi się zapominać, która była do którego pisarza :)
- Mogę czytać wszędzie. Autobusy, tramwaje, szkolne korytarze, luźniejsze lekcje... Czasami nawet, gdy na kogoś czekam, wyjmuję z torby książkę i czytam na stojąco. Widok ludzi, którzy przechodzą obok Ciebie i wpatrują się z niedowierzaniem w powieść (bo przecież ostatni raz widzieli ją w szkole podczas omawiania przymusowych lektur) jest bezcenny.
- Uwielbiam słuchać muzyki przy książkach, jednak są takie powieści, przy których muszę mieć ciszę i spokój.
- Czytam na stojąco, siedząco, leżąco, z głową wiszącą w dół lub zwinięta w kłębek. Ulubionym miejscem do czytania jest zdecydowanie fotel, szczególnie gdy tata rozpali w kominku :)
- Książki to rzecz święta. Zdarza mi się zaginać rogi, gdy wrzucę powieść do torby i jeszcze przygniotę ją jakimś podręcznikiem, lecz są to sytuacje niezmiernie rzadkie. Jak pożyczam komuś książki (połowa klasy już wie, że jestem chodzącą biblioteką), muszę sprawdzić po oddaniu, czy nie jest popisana, poplamiona, pozaginana bardziej niż była wcześniej i czy, nie daj Boże, nie jest gdzieś porwana lub przecięta. Jeszcze się nie zdarzyło, by był jakiś problem z oddaną lekturą i oby nie zdarzyło się to nigdy, bo wtedy postawiłabym winnego w bardzo niekomfortowej sytuacji.
- Potrafię przeczytać dwie książki w jeden dzień i zacząć trzecią. Jeśli czytam serię, cykl czy trylogię, która mocno mnie zaintryguje, jestem w stanie nie jeść, nie pić, nie załatwiać potrzeb fizjologicznych, tylko leżeć w łóżku przez cały dzień i wstawać tylko po to, by podejść do półki i zabrać się za kolejną książkę.
- Mam bardzo dziwny nawyk niszczenia zakładek. Podczas czytania nie kontroluję swoich ruchów i zdarza się, że po dwóch godzinach zakładka jest potargana, pomiętoszona lub nawet porwana a ja nawet nie pamiętam, żebym ją ruszała.
- Mój brat ma okropny zwyczaj dokuczania mi poprzez zabieranie i chowanie mi książek. Jest to o tyle denerwujące, że nigdy nie powie mi, gdzie je schował, nawet pod groźbą kary na komputer lub zdemolowania pokoju. Często wyrywa mi je w trakcie czytania, więc stąd też biorą się zagięte rogi w moich książkach.
- Czytam od czwartego roku życia i od tamtego czasu nie zdarzył się miesiąc (przynajmniej tak twierdzi mama), w którym nie przeczytałam choćby jednej książki.
Ojej, trochę Was zamęczyłam. Mam nadzieję, że doczytaliście do końca i nie zanudziliście się na śmierć. Nominuję każdego, kto ma ochotę na udzielenie odpowiedzi na pytanie "jakim jestem czytelnikiem?" i pochwalenie się (lub nie) swoimi nawykami :)
Ja też mam tendencję do niszczenia zakładek. Zwykle po wyjęciu jej z książki kładę obok siebie, ale później przekładam, odkładam, miętoszę, zaginam, a nawet odrywam po kawałeczku, aż nic z niej nie zostaje. Zwłaszcza kiedy w książce jest szczególnie emocjonujący moment. Wtedy to już w ogólnie nie mam kontroli nad tym co robię xD W ogóle widzę, że sporo mamy wspólnych cech w tym temacie :) Ja oprócz sprawdzania liczby stron, czasem podczas czytania moja ręka mimowolnie wędruje na sam koniec i zdarza mi się przedwcześnie poznać zakończenie. Staram się powoli tego oduczać, bo czasem to naprawdę denerwujące! Zabawa bardzo fajna, może nie długo zrobię też na swoim blogu :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńhttp://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/
Świetne odpowiedzi :> Ja też zawsze muszę wiedzieć, ile ma stron książka xDD Natomiast ja... zapamiętuję stronę lub rozdział, na którym kończę :o I mnie zakładki denerwują (o nie, jak mogłem to powiedzieć XDD). Wow, no to rekordowo, jak umiesz tyle książek w 1 dzień przeczytać :o Jeszcze zalezy jakiej grubości, ale jeśli mam cały dzień dla siebie, to książkę która ma 400-500 stron dałbym radę chapnąć w jeden dzień, ale rzadko się tak dzieje bo nigdy nie mam tyle czasu ;_;
OdpowiedzUsuńJa jak zagnę rogi, wyleję coś (choć to raczej nie), albo zrobię coś równie niedopuszczalnego, to rozpaczam, ubolewam i panikuję haha xD To ostatnie raczej w myślach niż realnie, ale zniszczenie własnej książki to jak zabójstwo </3
O, też używam wszystkiego jako zakładek. Nie przejmuję się jakoś szczególnie zagiętymi rogami (chociaż specjalnie tego nigdy nie robię) i lubię pożyczać innym książki. Hahahha, pozdrawiam Twojego brata :D
OdpowiedzUsuń