Tytuł: Jutro, kiedy zaczęła się wojna
Język oryginału: angielski
Autor: John Marsden
Ilość: 270 stron
Wydawnictwo: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Nie ukrywam, że kiedy tylko dowiedziałam się o tej serii, zapragnęłam przeczytać choćby jedną z części, by sprawdzić, czy faktycznie jest tak dobra, jak wszyscy sądzą (przy wyborze lektury często sugeruję się opiniami na jej temat). Czy się zawiodłam? Mogę z czystym sumieniem napisać, że nie. Dlaczego?
Książka opowiada o grupie przyjaciół, którzy wybrali się na wycieczkę w góry, po której wróciwszy zastali nowe Jutro, a w nim brak dorosłych i martwe zwierzęta. Od tamtej pory ich życie diametralnie się zmienia, a świat, w którym nagle przyszło im egzystować, tworzy nowe zasady, do których muszą się przystosować. Czy nastolatkom uda się przetrwać?
Gdy zaczęłam czytać pierwszą część, na początku rzuciła mi się w oczy narracja 1-osobowa. Muszę przyznać, że nie lubię jej i wolę trzecią, jednak tylko z jednego powodu: zazwyczaj bohaterowie opowiadający swoją historię, są dla mnie niezwykle denerwujący. Skupiają się na sobie, nie zwracają uwagi na reakcję, zachowanie i uczucia innych postaci, mówiąc wyłącznie ja, ja, ja i czują się wielce pokrzywdzeni, gdy przynajmniej raz na 10 stron nie zostaną docenieni za swoje "wielkie" zasługi. Dlatego też byłam mile zaskoczona, kiedy czytając Jutro nie spotkałam się z litowaniem nad sobą, dawnym życiem czy nowymi prawami, jakimi rządził się nowy świat. Owszem, zdarzyło się, że bohaterka była zdezorientowana, gubiła się w swoich uczuciach (co mogło nieco irytować czytelnika), ale nie idealizowała siebie, a przynajmniej ja tak tego nie odebrałam. Za to autorowi należy się niewątpliwie duży plus.
Kolejnym jest niesamowite napięcie, które po przeczytaniu pierwszych 50 stron towarzyszy czytelnikowi (z małymi przerwami) do końca. Ostatnie strony były dla mnie tak wielkim zaskoczeniem, że bez wahania sięgnęłam po drugą część i dzięki temu opuściłam cały obiad i część kolacji. Akcja jest bardzo dynamiczna, fabuła za to nieprowadzona zwykłymi schematami, a krętą i wąską ścieżką tajemnic, zagadek i domysłów bohaterów. Wspaniały klimat zbudowany przez pana Marsdena jest wręcz namacalny i to jeden z wielu elementów, które mnie w niej zachwyciły.
Niestety, muszę przyznać, że w porównaniu do ciekawej fabuły, zabrakło mi opisów. Znam realia i wiem, że większość czytelników zwraca uwagę na bohaterów, ich losy i kreacje, a przedstawienie świata, w którym było dane im żyć jest dla nich zdecydowanie mniej interesujące, jednak sądzę, że książka, bardzo dobra książka, powinna zawierać jakieś wyjaśnienia dotyczące rzeczywistości postaci. Niekiedy wszystko było całkiem ładnie i zgrabnie opisane, a innym razem coś aż się prosiło o głębsze i bardziej wyczerpujące zobrazowanie, lecz zostało całkowicie lub chociaż częściowo pominięte. Jestem wielką zwolenniczką takich objaśnień, bo pomimo tego, że nie mogę narzekać na brak wyobraźni, czasami po prostu lubię mieć jasną i przejrzystą sytuację i to dotyczy również książki. Podczas czytania niejednokrotnie przyłapywałam się na tym, że nie wiedziałam, gdzie jestem i na czym skończyłam, ponieważ nagle bum! przeskakuje się do następnego miejsca. Może to przez moją dekoncentrację albo nieuwagę, ale było to jednak trochę uciążliwe.
Cóż mogłabym napisać o bohaterach? Wszystkie postacie są oryginalne, każda ma własną wolę i osobowość, jedne bardziej złożoną, inne mniej, ale to nie czyni ich w żadnym stopniu mniej interesującymi. Jeśli chodzi o kreację, to nie mam żadnych zastrzeżeń, a nawet wręcz przeciwnie, mile zaskoczyła mnie nietuzinkowość i sposób, w jaki główna bohaterka ich opisuje. Z wielką przyjemnością śledziłam zmiany, jakie w nich następowały i dojrzałość, która pojawiała się wraz ze świadomością na kolejnych stronach powieści. Najbardziej do gustu przypadła mi Robyn ze względu na jej pełną podziwu wiarę, ale nie zapałałam sympatią do Lee. Może w następnych częściach to się zmieni? Irytowało mnie jednak, że autor chciał połączyć (prawie) wszystkich w pary. Rozumiem, każdemu należy się miłość i doza uczucia, ale nie przesadzajmy.
"Jednego jestem pewna: musimy trzymać się razem. Chwilami doprowadzamy się nawzajem do szału, ale nie chcę tu skończyć sama jak pustelnik. [...] Ludzie tak bardzo krzywdzą się nawzajem. Mózg mi podpowiada, że muszą być źli. Ale serce nadal nie jest przekonane. Mam tylko nadzieję, że uda nam się przeżyć."
Całość czytało mi się lekko i przyjemnie. Język nie jest może jakiś wyszukany, ale jest to książka dla młodzieży, więc nie oszukujmy się, że będzie ona napisana idealnym 13-zgłosowcem (swoją drogą - kto by to wtedy czytał XD), lecz zaskoczyła mnie przede wszystkim ciekawą akcją (szczególnie w kolejnych częściach) i bardzo dobrym wykreowaniem bohaterów. Odwaga, przyjaźń, poświęcenie - zdecydowanie polecam, zarówno młodszym, jak i starszym :)
Moja ocena: 8/10
Nie czytałam tej serii, ale mam ją w planach, dlatego cieszę się, że twoja opinia jest tak pozytywna :D. Chętnie zaczęłabym ją jak najszybciej, ale niestety jestem w trakcie czytania już tylu różnych serii, że chyba się zapętlam ;_;. Coraz trudniej o jednoczęściową książkę młodzieżową, wszystkie mają już po milion wychodzących na bieżąco części. Oczywiście nie narzekam, ale czasami odnoszę wrażenie, że liczba tomów jest już przesadzona, a autor mógł zakończyc historię szybciej i nawet wyszłoby to na lepsze.
OdpowiedzUsuńO, i zgadzam się z tobą co do narracji 1-osobowej, dobrze to ujęłaś. Ogólnie całkiem lubię, gdy książki są tak napisane, ale to prawda, że główni bohaterowie zbyt często użalają się nad sobą i swoją niedolą, a opisy innych są raczej skąpe.
Widzę, że też dopiero zaczynasz swoją przygodę w blogsferze :). Życzę powodzenia i pozdrawiam, będę oberwowac.
Pierwsza część... Kiedy to było ;_; Czytałem bardzo dawno temu, a kilka miesięcy temu skończyłem całą serię (łącznie z Kronikami Ellie). Faktycznie, na początku brakowało mi opisów, ale nie martw się - z czasem kolejne akcje będą tak dynamiczne, że nie będzie czasu na opisy XD W serii uwielbiam za to monologi głównej bohaterki Ellie - bardzo często zauważa ciekawe rzeczy i rozprawia na tematy często nie poruszane w naszych realiach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Avenix
Czytałam tę książkę i pamiętam, że bardzo mi się spodobała. Nie wiem czemu nie sięgnęłam dalej, albo inaczej, nie wiem dlaczego nie skupiłam się na 2 części, bo naprawdę chciałam ją przeczytać, ale skończył się czas w bibliotece i tak jakoś... Być może wrócę na wakacjach, bo jednak myślę, że skoro pierwsza część mi się podobała to kolejne również będę mogła zaliczyć do tych dobrych książek. A poza tym, miło poznać taki dłuugie serie :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i nawet nie wiesz jak się cieszę, że kolejna Emmistka jest recenzentką <3
Hm... no więc ja miałam baaardzo dużo wątpliwości co do tej serii. Bo raz czytałam recenzje, których autorzy rozpływali się w zachwytach a raz recenzje niezwykle negatywne. I już sama nie wiedziałam komu wierzyć. Tobie chyba ufam najbardziej. :D Postaram się sięgnąć po JUTRO, bo już od dość dawna mnie prześladuje, a także dlatego że wydaje mi się w klimatach GONE (nwm skąd to skojarzenie) , a to jedna z moich najukochańszych serii na świecie. <3
OdpowiedzUsuńPS. Widzę, że dopiero zaczynasz swoją przygodę z blogowaniem. Życzę dużo weny, wspaniałych wrażeń czytelniczych i inspiracji. Na początku jest ciężko, wiem z własnego doświadczenia, ale później idzie już z górki. Mam nadzieję, że będziesz z nami baaardzo długo! :D
P.c.
Czytałam wiele pozytywnych opinii na temat tej serii. Ale niestety nic poza tym ciagle coś mi staje na przeszkodzie żeby siegnąc po nią ;) Może kiedys mi sie uda :) Tylko, że tyle tych tomów....
OdpowiedzUsuńIn this disease actually, fat content of the food is not absorbed thus causing malabsorption of fat
OdpowiedzUsuńsoluble vitamins also. Her scheme worked for it is said that
Marc Antony fell madly in love with her. Now we hear, wheat
for man, oats for the horse and such.
Feel free to surf to my web page gluten free xanthan gum recipes; https://vimeo.com,