niedziela, 16 listopada 2014

033. Legenda. Wybraniec






Tytuł: Legenda. Wybraniec
Tytuł oryginału: Prodigy
Autor: Marie Lu
Ilość: 368
Wydawnictwo: Zielona Sowa







Zazwyczaj druga część trylogii jest najgorsza. Właściwie nie ma na to żadnego wzoru matematycznego czy dowodu, który potwierdziłby te przypuszczenia, jednak nie oszukujmy się - coś w tym jest. Pierwsza jest wprowadzeniem i, jeśli się nam spodoba, zaczynamy następną, oczekując rozwinięcia, po którym odczuwamy niedosyt lub rozczarowanie. Całość idealnie zamyka trzecia, ostatnia już książka danej trylogii, a my najmilej wspominamy początek, od którego oczywiście zaczęliśmy, oraz koniec, ponieważ najbardziej zapada w pamięć. Środek natomiast zbywamy prostym dobre, ale nie najlepsze. Czy i w tym przypadku tak było?

Nie potrafię opisać, co czułam czytając Wybrańca. To było coś niesamowitego, coś namacalnego, ale bardzo ulotnego, prostego, ale pełnego sprzeczności, coś... innego. I właśnie za to chcę podziękować autorce, bo z pewnością nie tego spodziewałam się po drugiej części. Wszystkiego, ale nie tego. Ta książka robiła ze mną co chciała: rozczulałam się, kiedy była wzruszająca scena; gdy zaczynały się pożegnania, miałam łzy w oczach; wewnętrzne przemyślenia głównego bohatera - proszę bardzo!, każdą emocję przeżywałam tysiąckroć bardziej... Takich przykładów były setki, ja przytoczyłam tylko kilka z nich, żebyście wiedzieli, czego możecie się spodziewać. A możecie spodziewać się wiele.

Właściwie nawet nie wiem, co mogłabym Wam opowiedzieć o tej książce bez brzydkiego spojlerowania i dodawania przy każdym zdaniu "omfg" z serduszkiem złożonym z trójki i zamkniętego nawiasu. Jeszcze nawet nie otrząsnęłam się po przeczytaniu ostatniej strony, ale postanowiłam od razu napisać dla Was recenzję, żeby te emocje, które się ze mnie wprost wylewają, dotknęły chociaż koniuszka palca u stopy, bo jak już poczujecie dobre wibracje i przeczytacie pierwszy akapit książki - przepadliście, a wraz z Wami wszystkie ważne sprawy, które mieliście robić w przerwach. To niemożliwe, bo od tej powieści nie da się oderwać.

Może i było kilka minusów. Może było trochę banalnie. Może czasem denerwowało mnie zachowanie pewnej osoby. Może tak naprawdę książka trafiła do mnie w najlepszym okresie i idealnie odnalazła się w moim sercu tylko za sprawą przypadku. Może. Nie będę jednak roztrząsać tej kwestii, ponieważ stało się, a ja wiem, że trzecią część zacznę od razu po przeczytaniu lektury do szkoły, bo zakończenie Wybrańca było... druzgocące. Bohaterowie wzięli moje serce i pokroili je w najbardziej drastyczny sposób jaki kiedykolwiek istniał. Nawet nie tyle postacie co autorka, która zaserwowała nam taki rozwój wydarzeń, że miałam ochotę udusić ją (30-40 stron przed końcem), a potem zmienić zdanie i jednak utopić w brodziku (ostatnia strona).

Nie muszę Was zachęcać do przeczytania tej trylogii, bo jeśli myślicie, że pierwsza część była dobra, to drugą pokochacie (i zarazem znienawidzicie) bez żadnego problemu. Nie jest to książka wymagająca, skłaniająca do myślenia, snująca refleksje, ale z pewnością się przy niej nie zanudzicie dzięki bardzo dobrze ujętej fabule i cudownym zwrotom akcji, które... o nie, jeśli chcecie wiedzieć, co to były za zwroty, koniecznie musicie przeczytać :)
 Trylogia obowiązkowa dla fanów antyutopii!

Moja ocena:
8+/10

Rebeliant | Wybraniec | Patriota

5 komentarzy:

  1. O rany, niesamowita recenzja! Rebelianta planuję kupić od dawna i zaczynam utwierdzać się w tym, że warto.

    OdpowiedzUsuń
  2. Druzgocące zakończenie powiadasz. Zaciekawiłaś mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze nie czytałam pierwszej części, ale wiem że muszę to w końcu zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. czytałam pierwszy tom i całkiem mi się podobał, nie sięgnęłam po następne tomy, ale muszę to nadrobić :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Baaaardzo chce juz przeczytac Wybranca, a Twoja recenzja tylko mnie dodatkowo napalila *lel*

    PS Przepraszam za brak polskich znakow >.<

    OdpowiedzUsuń