sobota, 22 listopada 2014

034. Pierwsza kawa o poranku







Tytuł: Pierwsza kawa o poranku
Tytuł w oryginale: Il primo caffe del mattino
Autor: Diego Galdino
Ilość stron: 320 stron
Wydawnictwo: Rebis








 Planowałam nie pisać tej recenzji, ponieważ zdecydowanie bardziej wolę zachęcać Was do czegoś niż zniechęcać, jednak patrząc na pozytywne opinie o Pierwszej kawie o poranku jestem zmuszona sprowadzić Was na ziemię i ostrzec, co takiego może się kryć za tą piękną okładką i zachęcającym opisem. Spodziewacie się "romantycznej historii pachnącej najlepszym włoskim espresso"? Hmm...

Mam wrażenie, że już czytałam tę książkę, naprawdę. Oczywiście na pierwszy rzut oka widać, że pierwsze skrzypce gra miłość, więc może to być historia jedna z wielu, przewijająca się przez półki księgarni częściej niż sami klienci, jednak mogłaby być to powieść jedyna w swoim rodzaju, odkrywająca nowe oblicze zakochanych bohaterów, stawiająca wiele intrygujących pytań oraz przepełniona tym niepowtarzalnym klimatem, charakterystycznym dla idealnego love story. I... nie, kompletnie tego nie czułam. Macie czasami wrażenie, że czytacie książkę, ale wszystkie zdarzenia przepływają sobie gdzieś obok, poza Waszą świadomością, a Wy jesteście całkowicie obojętni na to, co się dzieje, jak, dlaczego i kto kogo pocałował? Ja tak właśnie miałam czytając Pierwszą kawę o poranku. Połączenie kawy z fabułą było oryginalne i mogło wyjść z tego pomysłu coś, gdyby autor naprawdę się postarał. Niestety Diego Galdino - swoją drogą, świetny barista - postanowił pobawić się w snucie opowieści (opowiadania?), które jest mdłe, płytkie i choć gorący, pobudzający napój wpływa na całą historię bardzo pozytywnie, to jest to jedna z niewielu rzeczy, które udały się autorowi. Tak, to zdanie było aluzją, by pan Galdino zostawił pióro na biurku i wrócił za ladę, bo jestem przekonana, że kawa wychodzi mu zdecydowanie lepiej.

Może fabuła przypadłaby mi do gustu bardziej, gdyby pojawiające się w niej tajemnice były przedstawiane subtelniej, a ich rozwiązanie nie zostało podane na pierwszych kilkudziesięciu stronach. Większość wątków poprowadzona była niewprawnie, a próba połączenia głównych bohaterów - naiwna i bardzo powierzchowna. Postać kobieca - Geneviève - była mi obojętna, zresztą autor ledwie zarysował jej charakter i upodobania, bym mogła się do czegoś odnieść, jednak Massimo... Ech, dawno nie spotkałam tak irytującego bohatera. Pomiędzy nim a Francuzką nie było żadnej chemii, niczego co naprowadziłoby czytelnika na budzące się pomiędzy nimi uczucie. Pustka. Głęboka, pretensjonalna i wiejąca nudą pustka.

Zanim postanowiłam kupić Pierwszą kawę o poranku, naczytałam się wielu recenzji, w której najczęściej powtarzała się jedna rzecz - urzekający klimat powieści. Teraz jestem całkowicie zdezorientowana, bo chyba czytałam zupełnie inną książkę. Nie ma nic, kompletnie NIC, o urzekających widokach zarówno Włoch jak i Francji. Kawa trochę ratuje sytuację, bo wprowadza coś nowego do fabuły, a jej przygotowywanie było jedną z tych bardziej interesujących rzeczy, na które natknęłam się w powieści. Szkoda tylko, że było ich tak niewiele.

Listy! Tak, jestem przekonana, że ta forma jest bliższa panu Galdino. Czytając je można wreszcie poczuć emocje, współczuć bohaterom i w pewnym stopniu zacząć się z nimi utożsamiać, a to jest jednym z najważniejszych czynników, które wpływają na moją ocenę, stąd aż cztery gwiazdki. Aż albo tylko cztery.

Nie polecam. Każda strona bardzo mi się dłużyła, wiele fragmentów było tak sztucznych, że mogłyby stać się nowymi barbie, a bohaterowie to postacie z dwóch różnych światów, jeden przerysowany, drugi ledwie zaczęty... Radzę Wam nie zbliżać się do tej książki, a jeśli już koniecznie chcecie - czujcie się ostrzeżeni. Jestem bardzo ciekawa zdania osób, które mimo wszystko czytały tę książkę. Jeśli chcecie o tym popisać, zapraszam do komentowania, z miłą chęcią poznam Wasz punkt widzenia.

Moja ocena:
4/10

15 komentarzy:

  1. Farò tesoro delle tue critiche... Intanto ti ringrazio per aver letto il mio romanzo... Se un giorno capiterai a Roma passa da me a bere un caffè... Perdonami ma ho intenzione di continuare a scrivere...E comunque se volevo piacere a tutti nascevo Nutella... :-)

    Diego Galdino

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Non esiste un libro, che piace a tutti, mam nessuno non si dovrebbe arrendere. Puo essere un libro, che a tante persone non poace, ma per una é tutto il mondo. Grazzie per aver scritto :-)

      Usuń
  2. Ten tytuł niesamowicie zachęca i tylko tytuł z tego co czytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Posłucham Twojej rady i nie będę się zbliżać do tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdy po raz pierwszy zobaczyłam ten tytuł i okładkę, pomyślałam sobie, że muszę mieć tę książkę. Ale późniejsze recenzje skutecznie wybiły mi ten pomysł z głowy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka z aromatem…
    Książka Diego Galdino „Pierwsza Kawa o Poranku” od pierwszych stron pachnie kawą. Espresso, Cappucino, Maracchino o Caffe Alla Nutella, każdy znajdzie w niej ulubione smaki.
    Książka jest historią o miłości ludzi z dwóch różnych świtów- dosłownie i w przenośni, którzy mimo przeciwieństw, różnicy zdań, odmiennych upodobań oraz różnych języków potrafią porozumieć się ze sobą językiem miłości.
    Miłość w powieści Diega nie jest jednoznaczna. Galdino opowiada nam o miłości do kawy, dobrego jedzenia, przyjaciół oraz miłości kobiety i mężczyzny, która narodziła się w chwili gdy oboje musieli zamknąć za sobą jedne drzwi i otworzyć drugie.
    Opisy miejsc na Zatybrzu są bardzo realne, czytelnik znajduje się przed kościołem Santa Maria Trastevere i wie którędy iść by trafić do mieszkania Pani Marii oraz baru gdzie podają najlepsze na świecie maraschino- słodkie i mocne jak Rzym- Wieczne Miasto.
    Powieść udowadnia, że po największej burzy wychodzi słońce, a miłość czyni cuda i dzięki niej potrafimy pokonać własne słabości. A gdy ta miłość okraszona jest wspaniałymi włoskimi smakami i widokami na najpiękniejsze miejsce na ziemi powinniśmy cieszyć się, że książka wpadła nam w ręce i dzięki Diego Galdino odbyć możemy podróż po Zatybrzu w towarzystwie zakochanych!
    Pochłonęłam „Pierwszą Kawę o Poranku” jednym tchem, niczym łyk espresso podczas sjesty.
    Magdalena Brodowicz- Susz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historią o miłości ludzi z dwóch różnych światów - dlaczego więc oba światy nie zostały pokazane? Dlaczego autor nie pokusił się o zgłębienie tajemnic herbaty czyli samej Genevieve poza fragmentem z brulionu?
      Ja odebrałam to wręcz przeciwnie - opisy miejsc były dla mnie krótkie, a przede wszystkim było ich za MAŁO. Klimat tworzy Rzym, ale dla mnie - osoby, która nigdy tam nie była - ważne jest zobrazowanie całego miasta, nie tylko skupiając się na bohaterze.
      Niestety, jako człowiek całkowicie nieorientujący się w terenie jestem zmuszona polemizować, ponieważ nie mam nawet pojęcia GDZIE jest ten Kościół, nie mówiąc już o dojściu do mieszkania Pani Marii czy baru :)
      Nie dostrzegłam w tej książce żadnej miłości. Co najwyżej podniecenie głównego bohatera, bo zobaczył piękną, nieśmiałą dziewczynę i od razu zakochał się w niej na zabój. Nope, to do mnie zupełnie nie przemawia.

      Usuń
    2. Gdy ma sie 16 lat wielu rzeczy si3 nie rozumie i trzeba do nich dorosnąć. Proszę wrócić do tej powieści w wieku 25 lat i zauważy Pani ogromną różnicę.
      M.B.S.

      Usuń
    3. Argument pt: "Jesteś na tę książkę za młoda" nie trafia do mnie pod żadnym względem głównie z tej przyczyny, że czytałam powieści, przy których ta jest historią dla dzieci. Nie mam zresztą zamiaru się Pani tłumaczyć, "Pierwsza kawa o poranku" nie trafiła w moje gusta jako czytelniczki, nie 16-latki.
      Wymieniając argumenty, starałam się przedstawić swój punkt widzenia, a Pani nawet nie próbując mi "pomóc" (ponieważ zapewne jest Pani starsza i wie więcej o świecie niż ja) zrozumieć tej książki, ucięła całą moją wypowiedź dwoma zdaniami, w których okazuje się, że jestem za młoda, by pojąć... co? Przesłanie tej powieści?
      Nie rozumiem Pani punktu widzenia i nawet nie próbuję go zrozumieć - sądzę, że ludzie, którzy segregują innych tylko na podstawie ich wieku są ograniczeni, ale to już tylko moje zdanie.
      Z chęcią wróciłabym do tej książki w wieku 25 lat, jednak jestem pewna, że znajdą się inne utwory, ciekawsze i bardziej wartościowe niż "Pierwsza kawa o poranku". Nie skreślam jej całkowicie - jedynie podkreślam, co ja - 16-latka nie mająca żadnego prawa do krytykowania innej książki - o niej myślę.
      Natalia

      Usuń
    4. Nie powiedziałam, że jest Pani za młoda tylko stwierdziłam, że młoda osoba odbiera wszystko inaczej niż osoba dojrzała, tak już jest i nic tego nie zmieni :)
      M.B.S.

      Usuń
    5. Chyba zbyt osobiście potraktowałam Pani komentarz, przepraszam. Mam obsesję na punkcie swojego wieku, stąd też taka reakcja.
      Każdy ma swoje zdanie, o gustach się nie dyskutuje - może ma Pani rację i za kilka lat spojrzę na tę książkę zupełnie inaczej :)
      Natalia

      Usuń
  6. Dobrze, że mnie uprzedziłaś, bo miałam ochotę na tę książkę. Jak widać nie warto tracić na nią czasu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lektura ,,Pierwszej kawy o poranku" skłoniła mnie do kupna biletu i spędzenia kilku październikowych dni w Rzymie.Pofatygowałam się i odnalazłam bar Diego Galdino i w jego towarzystwie wypiłam pyszne włoskie cappucino. Czy warto zakupić i przeczytać tę książkę? Według mnie jak najbardziej TAK. Każdy w niej znajdzie ,,coś " dla siebie. Jedni skupią się na historii miłosnej, inni na opisach Zatybrza a smakosze kawy potraktują tą książkę jako źródło cennych informacji . Gorąco polecam! Renata B.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam tę powieść: piękna okładka, zachęcający tytuł i opis wydawcy. Kompletne rozczarowanie.Pomysł na książkę był świetny, wykonanie fatalne. Zgadzam się z Twoją recenzją w 100 %, szkoda pieniędzy i czasu. Omijać szerokim łukiem.

    OdpowiedzUsuń