niedziela, 7 grudnia 2014

036. Jej wszystkie życia








Tytuł: Jej wszystkie życia
Tytuł oryginału: Life after life
Autor: Kate Atkinson
Ilość: 568 stron
Wydawnictwo: Czarna Owca







Podróż w czasie jest ostatnio jednym z głównych motywów, które przewijają się w powieściach. Spójrzmy prawdzie w oczy - kto nie chciałby dostać od losu drugiej szansy i cofnąć się do początków, by zapobiec wszystkim kłopotom i błędom, jakie w owym czasie popełnił? Ale czy ktokolwiek byłby zdolny do powrotu, wiedząc, że zmieniając przeszłość cała przyszłość stanie pod znakiem zapytania?

 W 1910 roku, podczas szalejącej w Anglii śnieżycy, przychodzi na świat dziewczynka. I umiera, zanim zdąży zaczerpnąć pierwszy oddech. W 1910 roku, podczas szalejącej w Anglii śnieżycy, rodzi się ta sama dziewczynka. I żyje, snując swoją opowieść.*
*opis pochodzi z tyłu książki

Zazwyczaj nie patrzę na autora przy wyborze książki i w tym wypadku również tak się nie stało, jednak już po przeczytaniu parunastu/parudziesięciu stron, zerknęłam na "skrzydełko" okładki, żeby sprawdzić kim jest osoba, która napisała Jej wszystkie życia. Nie popchnęła mnie do tego fabuła, bo pierwsza część książki miało mało wątków, które mnie ciekawiły, ale styl i język - zupełnie jakbym czytała ukochaną powieść z dzieciństwa. Było dużo przenikającego ciepła, codzienności, ale przede wszystkim podobieństwa, coś co już skądś znam, kojarzę i kocham. Może dlatego tak bardzo zżyłam się z tą historią i jej autorką. 

Powiedzmy sobie szczerze - początek był niezbyt interesujący. Męczyłam się czytając pierwsze rozdziały, które, o dziwo!, wcale nie dotyczyły bezpośrednio głównej bohaterki. Mogłam się spodziewać, że nie będzie tak kolorowo, bo powieść ma prawie 600 stron, ale liczyłam na porywającą akcję od pierwszych kartek. Tak nie było, ale... może i lepiej. Pani Atkinson nie spieszyła się, dzięki czemu wszystko było ładnie i prosto wyjaśnione, a wśród treści nie pojawiło się nic, co wzbudzałoby jakiekolwiek wątpliwości. Zabrakło mi tylko tego polotu, który chwyta czytelnika i ciągnie za rękaw przez całą akcję powieści - później się pojawia, ale musi minąć dobre 100-200 stron, nad czym bardzo ubolewam.


Do gustu przypadli mi najbardziej bohaterowie. Było kilka, z którymi chętnie zamieniłabym słówko lub dwa, jeden, którego mogłabym omijać szerokim łukiem i dwójka - wśród nich główna bohaterka - których pokochałam od pierwszej wzmianki w książce, a to nie zdarza się często. Cała gama uczuć, cech charakteru i spontanicznych reakcji, jakimi dysponuje autorka jest do pozazdroszczenia. Wyobraźcie sobie rynek krakowski pełen ludzi, pośrodku Wy obracający się w kółko z rękami rozłożonymi na boki - przed oczami migają Wam jedynie skrawki szalików, czapek i kolorowych kurtek. Czegoś takiego doświadczyłam czytając tę książkę - migawki krótkich emocji, głębokich doznań i nawyków, ale idealnie łączących się w jedną spójną całość. Coś pięknego.


W życiu nie chodziło przecież o stawanie się, prawda? Tylko o bycie.

Miałam wielki problem z tą powieścią - za szybką przez nią przebrnęłam. Nie potrafiłam się rozstać z bohaterami i historią, mimo że w pewnych momentach urywała się całość, a życie zaczynało się od początku, naprawiając dotychczasowy błąd. Brzmi jak odgrzewane kotlety? Nie, to coś zupełnie innego - jak piękny, delikatny kwiat, któremu los daje nieskończenie wiele szans, by mógł się ponownie narodzić. Autorka opowiadając to samo, zmienia praktycznie wszystko a język... nie wiem, może to zasługa tłumacza, ale autentyczność całej opowieści jest wręcz namacalna, czytając ją, niczego innego się po niej nie spodziewamy. Myślę, że to największy plus Jej wszystkich żyć.


 Natychmiast po skończeniu zaległości na półkach biorę się za kolejną książkę Kate Atkinson. Autorka poradziła sobie znakomicie opowiadając wiele razy jedną i tę samą historię tak porywająco, że gdyby nie początek, nie miałabym prawie żadnych zastrzeżeń względem niej. Ursula jako główna bohaterka jest nieidealna, ale to czyni ją jeszcze bardziej rzeczywistą i piękną. Jestem pewna, że jeśli spotkałabym ją kiedyś w Londynie, dogadałybyśmy się. Jak z całego serca mogę Wam ją polecić, bo z pewnością czas spędzony przy niej nie będzie czasem straconym.

Moja ocena:
7+/10

7 komentarzy:

  1. Książka wydaje się być ciekawa. Z pewnością po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka jest bardzo ładna, ale pozycja jednak nie dla mnie. Nie jest to książka, którą z chęcią bym przeczytało. Prędzej to chyba bym się zanudziła. [ Szept Myśli ]

    OdpowiedzUsuń
  3. sto latek, mój Aniołku! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi też było ciężko przebrnąć przez początek. Było warto:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Interesujący opis, chętnie bym przeczytał :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę koniecznie poznać pióro tej autorki. Czuję bowiem, że to coś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę koniecznie poznać pióro tej autorki. Czuję bowiem, że to coś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń