czwartek, 11 grudnia 2014

037. Baśniarz








 Tytuł: Baśniarz
Tytuł oryginału: Der Märchenerzähler
Autor: Antonia Michaelis
Ilość: 400
Wydawnictwo: Dreams







Zanim nakrzyczę na tę książkę, wymienię jej minusy lub w jakikolwiek inny sposób spróbuję zniechęcić Was do jej przeczytania, chcę napisać kilka słów odnośnie samych wrażeń. Baśniarz jest wyjątkowy w najbardziej niewyjątkowy sposób jaki znam. To rzeczywistość - coś, co każdy zna choćby z obserwacji własnego otoczenia. Coś, o czym wie. Coś co widzi. Ale często uciekamy w inne strony - strony naszych pragnień, zapominając o prawdziwym świecie. Nie sztuką jest jednak żyć samymi marzeniami i baśniami - sztuką jest odnaleźć się w tej szarej rzeczywistości, nawet jeśli okaże się zbyt bolesna.

Nigdy nie spodziewałabym się, że taka zwykła z pozoru książka wzbudzi we mnie tyle emocji. Najwięcej było wylanych łez - tak się składa, że skończyłam czytać na 20 minut przed moimi urodzinami, więc wśród gości wyglądałam koszmarnie, cała czerwona z opuchniętymi oczami. Ale warto było. Naprawdę.

 - Młoda damo, czy mogę służyć chusteczką. Pani płacze.
- Och, rzeczywiście. Widzi pan, a ja myślałam, że się śmieję. Jak bardzo można się pomylić.

Tytułowym bohaterem jest siedemnastoletni chłopak o imieniu Abel, który stroni od rówieśników, handluje narkotykami, wagaruje. Dla kontrastu pojawia się Anna - pokorna uczennica, dobra przyjaciółka i grzeczna córka. Przypadek sprawia, że zbliżają się do siebie, a dziewczyna odkrywa, że Abel ma jeszcze jedno oblicze: kochającego, opiekuńczego brata, snującego smutną, choć piękną opowieść. Czy jasna strona jego charakteru wystarczy, by przekonać do siebie Annę? I co jeśli baśń, którą opowiada Abel, okaże się prawdą?

Zanim zacznę się rozpływać nad Baśniarzem, pozwólcie mi trochę ponarzekać:: książka ma jeden poważny minus, który całkowicie zmienił do niej moje nastawienie. Sam początek z główną bohaterką był prawie idealny, potem Anna zrobiła coś, co kazało mi wyrzucić tę powieść przez okno (resztkami sił, ale się powstrzymałam). Od tamtego czasu irytowała mnie choćby wzmianka o niej, a sceny sam-na-sam z Ablem tolerowałam z bólem serca. Zaufajcie mi i nie przywiązujcie się do Anny, bo może Was spotkać gorzkie rozczarowanie.

Autorka miała świetny pomysł i bardzo dobrze wykreowała całą historię. Podczas czytania Baśniarza nic innego dla mnie nie istniało, poczynając od sprawdzianów i kartkówek, nie mówiąc już o tak trywialnych rzeczach jak przystanek, na którym powinnam wysiąść. Spotkanie z bohaterami było czymś niezwykłym, nawet jeśli nie do końca zaprzyjaźniłam się z każdym z nich. Miałam nadzieję na coś wstrząsającego i nie zawiodłam się. Co dziwne i jednocześnie najpiękniejsze - ta książka jest doskonała w swojej niedoskonałości. Im dalej się zagłębiałam, tym więcej wad dostrzegałam, ale zbywałam je machnięciem ręki. Są rzeczy, które można wybaczyć każdej historii, a ta była za dobra, by rozkładać ją na czynniki pierwsze - traktuję ją jako całość wzbudzającą wiele silnych emocji, dotykającą tych miejsc, o których sami byśmy się nie posądzili i zawierająca w sobie mocny przekaz, jaki - tego dowiecie się czytając tę książkę.

Język jest zaskakująco prosty, ale za to bardzo ujmujący. Czytelnik nie musi zastanawiać się nad trudniejszymi wyrazami, ponieważ zwyczajnie ich nie ma, jednak wszystkie niedoskonałości nadrabia dynamiczna akcja i napięcie towarzyszące podczas czytania, które wzbudzają w nas strach o głównych bohaterów i często wyciskają łzy z oczu. Najbardziej żałuję tego, że wiele wątków pozostało otwartych, mimo że ten główny zakończył się... dość nieprzewidywalnie. Z drugiej strony tej książki z pewnością nie zapomnę i teraz przynajmniej mam o czym myśleć przed snem*
*i wymyślać inne wątki w każdym z równoległych światów.

Baśniarz jest powieścią zaskakującą. Pomimo faktu, że wszystkie emocje już ze mnie opadły, wciąż mam dreszcze, kiedy pomyślę o zakończeniu. Intrygująca fabuła, nietuzinkowi bohaterowie (w szczególności młodsza siostra Abla - Michi), bardzo dobry warsztat pisarski autorki... czego chcieć więcej? Emocji? Proszę bardzo, i na nie znajdzie się z pewnością dużo miejsca. Tę książkę polecam wszystkim, ponieważ uważam, że każdy powinien ją przeczytać. Porusza trudne tematy, ale taka jest właśnie rzeczywistość - bolesna. I to na nią musimy być przygotowani przez całe nasze życie.

Moja ocena:
9/10

7 komentarzy:

  1. Książkę mam w planach juz bardzo długo, ale niestety nie udało mi się jeszcze jej poznać

    OdpowiedzUsuń
  2. nieee, jak dla mnie nie. znasz moją opinię. ale dobrze, że chociaż tobie się podobała:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już drugi bądź trzeci raz zostałam zachęcona do tej książki i poważnie zastanawiam się nad jej kupnem. c:
    ~Księżycowa Pani

    OdpowiedzUsuń
  4. Z prozą tej autorki mam wielki problem. Wywołuje we mnie sprzeczne uczucia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też pamiętam, że ta książka zrobiła na mnie duże wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Natalia, dlaczego piszesz takie świetne recenzje? dlaczego zachęcasz mnie do sięgania po coraz to nowe książki? Ja chcę jeszcze przeczytać to, co kupiłam na targach w Katowicach i mam jeszcze listę tego, co już sobie wcześniej zaplanowałam, że przeczytam. Kiedy ja teraz znajdę czas na przeczytanie jeszcze jednej książki? a po przeczytaniu recenzji i rozmowie z Tobą NAPRAWDĘ chcę to czytać (wiesz, jak TY chciałaś wyrzucić książkę przez okno, to musi być naprawdę COŚ).
    Pomóż.

    OdpowiedzUsuń
  7. Od pewnego czasu już czaje się na tą książkę ale jeszcze nie zdecydowałam się na jej kupno :)

    OdpowiedzUsuń