środa, 8 kwietnia 2015

056. Złodzieje nieba







Tytuł: Złodzieje nieba
Tytuł oryginału: Himmelsdiebe
Autor: Peter Prange
Ilość: 496
Wydawnictwo: Sonia Draga








Sztuka, XX wiek, romans i Francja - te kilka haseł mogłyby śmiało charakteryzować książkę Petera Prange. Złodzieje nieba zachęcają nie tylko klimatyczną okładką, która woła do czytelników "dotknij mnie!", ale również tajemniczym opisem - wspomina o pierwszym spotkaniu głównych bohaterów, pojawia się również kontur, zaledwie szkic obu postaci (Laura - dwudziestoletnia studentka malarstwa i Harry - artysta i ekscentryk) oraz nawiązuje, bo nie sposób pominąć tego wydarzenia, do II Wojny Światowej. To wszystko ukazane na tle malarstwa, a za tematy przewodnie służą miłość, namiętność i pasja do... życia. Brzmi pięknie, prawda?

I tak, i nie. Na malarstwie nie znam się i przyznaję to bez wstydu, bo nigdy nie ciągnęło mnie w te strony sztuki. Pod tym względem Bóg poskąpił mi talentu, dlatego oglądając obrazy na języku polskim mogę tylko nieśmiało komentować co ładniejsze i brzydsze elementy, modląc się w duchu, żeby nikt nie zauważył mojego braku poczucia estetyki i lekko spaczonego gustu. Możecie rzec: "ile ludzi, tyle opinii" i myślę, że idealnym nawiązaniem do tego zdania będą właśnie Złodzieje nieba, ponieważ trudno ocenić obrazy nie widząc ich i nie znając się na sztuce, ale... postanowiłam podjąć się tego wyzwania, którego efekty widzicie poniżej.

Dlaczego nie? No cóż, nie porwały mnie długie i szczegółowe opisy. Chociaż dobór słów był zadziwiająco trafny, a styl ładny, zgrabny i przyjemny w odbiorze, miałam wrażenie, że wciąż czytam jedno i to samo, dlatego od połowy książki już liczyłam strony do końca. Z drugiej strony autor miał w sobie coś charakterystycznego i z pewnością można to zaliczyć na plus, bo wyróżniało się wśród innych pisarzy - jestem ciekawa, czy inne książki jego pióra utrzymują się w klimacie Złodziei nieba, bo z chęcią sięgnęłabym po nie choćby tylko dla tej wyjątkowości.

Bohaterowie? Barwni, żywi i z charakterkiem, czyli wzorowi artyści. Podejmowali pochopne decyzje, ponosiły ich emocje i ich zachowania w większości były zbyt irracjonalne, żebym mogła je zrozumieć, ale mimo to polubiłam i Laurę, i Harry'ego. Może nie do końca wpisywali się w mój zakres oczekiwań co do postaci, bo miejscami miałam wrażenie, że targają nimi sprzeczności, a ja nie pałam sympatią do ludzi, którzy mówią jedno i robią drugie. Z tego można jednak wysnuć ciekawy wniosek - malarze są trudnymi ludźmi.

Czy było o potędze miłości? Tak. Czy dałam się porwać klimatowi? Owszem. Czy bohaterowie pokonali granice fantazji? Jak najbardziej. Może nie jest to najlepsza powieść, którą przeczytałam w tym roku, ale ma swój urok. Zdaję sobie sprawę, że może nie spodobać się wszystkim, bo tematyka jest dość specyficzna, a i pewne elementy mogą zaskakiwać, ale warto sięgnąć by przekonać się, czy ta książka jest właśnie dla ciebie.

3 komentarze:

  1. Jak napisałaś, specyficzna tematyka i nie mam pojęcia czy przypadnie mi do gustu. Pomimo takiej recenzji, trochę boję sięgać się po tę książkę i na razie mowie stop.

    Pozdrawiam cieplutko! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię długich i szczegółowych opisów. Również to, że liczyłaś strony do końca nie zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama nie wiem... Nie będę więc jej szukać, ale jeśli wpadnie mi w łapki to przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń