poniedziałek, 12 października 2015

083. Aż po horyzont



Tytuł: Aż po horyzont
Tytuł oryginału: Amy and Roger's Epic Detour
Autor: Morgan Matson
Tłumacz: Stanisław Kroszczyński
Ilość: 453 strony
Wydawnictwo: Jaguar




Zanim zerkniecie na okładkę, wzdrygniecie się z niesmakiem i z wyrazem pogardy oraz złośliwej satysfakcji klikniecie mały, biały krzyżyk na czerwonym tle w prawym górnym rogu, poświęćcie tej recenzji sekundę. Albo dwie. To nie jest kolejne New Adult z romansem, ostrymi scenami i klimatem ociekającym pożądaniem. W takim razie czym jest? Przekonajcie się sami!

Zaczyna się banalnie. Główną bohaterką jest Amy, która nie może nawet dopuścić do siebie myśli o kierowaniu samochodem. Kilka miesięcy przed właściwą akcją książki w jej życiu doszło do traumatycznego wydarzenia, po którym ona sama zostaje zmuszona przez matkę do przeprowadzki i rozpoczęcia nowego życia. W tym celu musi przejechać niemalże cały kraj, a kierowcą i jednocześnie jedynym towarzyszem dopiętej na ostatni guzik podróży ma być dawny kolega z podwórka, Roger. Jak dwoje prawie nieznanych sobie ludzi przetrwa tę trasę? Czy mają jeszcze szansę na odnalezienie siebie? I gdzie ten horyzont, za którym tak gonią?

Liczyłam na miłość. Piękną, trudną, miejscami wymuszoną - jak przystało na Young lub New Adult. To, że jej nie otrzymałam, albo inaczej: dostałam w małych, miarkowanych ilościach, przekonało mnie do tej książki najbardziej. Bo nie, to nie jest kolejna pozycja o denerwującej nastolatce, która nie wie, czego chce. I nie, to nie jest znów powieść skupiająca się jedynie na kiełkującym uczuciu między głównymi bohaterami. I po raz trzeci mówię nie osobom, które są przekonane, że to płytka, pozbawiona choćby najmniejszych wartości lektura, po której nie zostanie w Twojej głowie nic wartego przemyślenia. Poniżej prezentuję trzy argumenty:

Numer jeden czyli bohaterowie. Amy wkupiła się w moje łaski od samego początku. Nie była idealna i to spowodowało, że mogłam się z nią utożsamić i łatwiej wniknąć w jej myśli i problemy. Z Rogerem miałam problem. Autorka opisała go jako wzór, perfekcja, a w każdym razie z wyglądu, co nie było jak dla mnie dobrym pomysłem, bo odbierało cały realizm historii i upodabniało tę książkę do wszystkich tych, które mają zabójczo przystojnego głównego bohatera. Na szczęście chłopak zyskuje przy bliższym poznaniu i zrywa z siebie metkę "szablonu perfekcyjnej postaci męskiej".

Numer dwa czyli tematy, które porusza Morgan Matson. Prawda jest taka, że pozornie są to problemy, o których możemy przeczytać w każdej książce. Z drugiej strony historia Amy i Rogera wprowadza powiew świeżości do gatunku, który reprezentuje. Brak trudnej miłości między głównymi postaciami nie znaczy jeszcze, że sam motyw niespełnionego uczucia nie ma miejsca. Ponadto ciekawym aspektem są relacje Amy z matką - chłód i obojętność to najgorsze z możliwych uczuć, jakimi ktoś może nas obdarzyć, warto więc przeczytać tę książkę i dowiedzieć się, dlaczego. Żałuję jedynie, że autorka potraktowała po macoszemu wątek dotyczący brata głównej bohaterki, ponieważ problem z jakim się boryka bardzo mnie zaciekawił. Jaki? Tego możecie się dowiedzieć, czytając Aż po horyzont.

Numer trzy czyli droga. Na kartach tej powieści nie mamy jedynie fabuły - Morgan Matson osobiście przebyła trasę, którą pokonali nasi bohaterowie, a na dowód tego dodała zdjęcia krajobrazów, paragonów, sklepów i stacji benzynowych, jakie odwiedziła. Dodatkowo, mamy specjalny rozdział poświęcony radom dla początkujących podróżników i kilka playlist z muzyką, która towarzyszyła Amy i Rogerowi. Wkład, jaki autorka włożyła w tę powieść jest niewyobrażalny i jestem ogromnie szczęśliwa, że miałam szansę przeczytać Aż po horyzont. Pokochałam motyw drogi i jestem przekonana, że to nie ostatnia pozycja tej autorki na mojej liście. Gorąco polecam!

Książka bierze udział w wyzwaniu:
Czytam Opasłe Tomiska

6 komentarzy:

  1. Podazanie droga swoich bohaterow? Jej, naprawde godne podziwu :D A histori wydaje sie byc naprawde inna. Z reguly w New Adult sa wlasnie postacie z trudnymi przezyciami, ktore tu faktycznie sa, ale fajne jest to, ze nie pojawia sie taka szalencza milosc jak to zwykle bywa. Mysle, ze wlasnie przez to chcialabym zobaczyc jak to wszystko razem gra, chociaz bardzo luboe watki romantyczne :))
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam wątki romantyczne, ale raz na jakiś czas warto sięgnąć po coś, w czym nie ma miłości jako wątku głównego, bo można bardzo pozytywnie się zaskoczyć :')

      Usuń
  2. Bardzo lubię książki z tej serii :) "Tak blisko.." bardzo mi się podobało ale "Morze spokoju" po prostu kocham czytałabym to i czytałabym :) Koniecznie muszę przeczytać i tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Tak blisko..." jeszcze przede mną, ale "Morze spokoju" wspominam baaardzo miło i jestem pewna, że skoro ta książka tak Ci się spodobała, to "Aż po horyzont" jest jak najbardziej dla Ciebie :)

      Usuń
  3. Jakoś nigdy nie miałam w planach... Nie będę jej szukać, ale jak będzie okazja to może przeczytam :)

    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że taka się trafi, bo po Aż po horyzont naprawdę warto sięgnąć! :3

      Usuń