czwartek, 15 stycznia 2015

042. Echa pamięci





Tytuł: Echa pamięci
Tytuł oryginału: A Half Forgotten Song
Autor: Katherine Webb
Ilość: 500 stron
Wydawnictwo: Insignis








To właśnie klucz do szczęścia. Zrozumieć, gdzie jesteś i co masz już teraz, i czuć za to wdzięczność.

Czasem w naszym życiu nie układa się tak, jakbyśmy chcieli.
Czasem jedna droga kończy się ślepą uliczką, żeby druga zaprowadziła nas do wyznaczonego celu. 
Czasem zamiast słuchać wskazówek starszych i mądrzejszych, robimy im na przekór i dopiero po czasie odzywają się nieproszone echa. Echa pamięci. 

Po książkę Katherine Webb sięgnęłam z czystej ciekawości - ot, na kilku blogach pojawiło się kilka pozytywnych opinii, wszystkie koleżanki zachwalały, a i opis był zachęcający, więc czemu nie? - dlatego też w żadnym wypadku nie byłam przygotowana na to, co znajdę na kartach tej powieści. Czym ta historia może mnie zaskoczyć. Jak wielki wpływ będą miały na mnie losy jej bohaterów. Kochani, możecie przygotować się na szok i niedowierzanie, ponieważ... pokochałam Echa pamięci całym sercem i duszą - calutką sobą! Jak do tego doszło?

Fabuła, wbrew pozorom, wcale nie jest tak przewidywalna jak na początku sądziłam. Anglia, Blacknowle, rok 1937. Główną bohaterką jest czternastoletnia Mitzy Hatcher - odrzucona przez rówieśników i ignorowana przez matkę, dziewczyna ma za przyjaciół jedynie pola traw, łąki oraz morze i mnóstwo myśli, z którymi nie ma się z kim podzielić. Wszystko się zmienia, kiedy do jej rodzinnej wsi przyjeżdża malarz Charles Aubrey z rodziną - Mitzy staje się jego muzą, a początkowo nieśmiałe zauroczenie zaczyna zmieniać się w bardziej namiętne i skomplikowane uczucie. Siedemdziesiąt pięć lat później młody właściciel galerii sztuki przyjeżdża do Blacknowle, chcąc poznać już nieco zapomniane tajemnice słynnego malarza - nie wie jednak, że im dalej w las, tym więcej drzew, a jeden sekret może pociągnąć za sobą wiele konsekwencji i jeszcze więcej znaków zapytania. 

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to narracja dwutorowa, którą autorka poprowadziła bardzo umiejętnie - teraźniejszość i przeszłość splatają się ze sobą konsekwentnie i budują napięcie u czytelnika. Na wyróżnienie zasługuje również piękny język i opisy, których coraz częściej brakuje mi między innymi w tandetnych, sztampowych młodzieżówkach (chyba czas się przerzucić na bardziej dojrzałe pozycje). Nie jestem pewna, czy to zasługa tłumacza, ale dawno nie czytałam tak dobrze przedstawionej historii o miłości - już nawet pomijając świetnie wykreowanych bohaterów i wciągającą fabułę, samo tło stanowi doskonały pretekst, żeby sięgnąć po tę książkę. 

Niesamowicie spodobał mi się pomysł na powieść. Zdecydowanie rzadziej wybieram książki obyczajowe od młodzieżowych, więc, jako fanka nadnaturalnych istot i antyutopii, byłam trochę sceptycznie nastawiona do treści utworu, ale całość odebrałam bardzo pozytywnie. Mogę przyznać, z ręką na sercu, że nie spotkałam się jeszcze z czymś takim; autorka robiła ze mną, co tylko chciała: wymuszała łzy, unosiła kąciki moich ust do góry lub układała je w idealne "o", kiedy historia osiągała punkt kulminacyjny. Ogrom uczuć uderzył we mnie ze zdwojoną siłą, przewrócił na ziemię, a po przeczytaniu ostatniej strony pozostawił solidnego kaca książkowego.

Echa pamięci nie są zwykłą powieścią, nakreśloną niedbale i sztucznie, co niestety możemy przypisać wielu innym książkom o podobnym gatunku - ujęły mnie ciekawe postacie, piękna, wzruszająca fabuła i oryginalny pomysł, ale to właśnie język zaczarował mnie najbardziej i nawet jeśli ze względu na treść czy autorkę macie jeszcze wątpliwości, czy sięgnąć po tę pozycję, rozwiejcie je, bo gwarantuję Wam, że zasmakujecie się w tej literackiej uczcie. :)

_______________________

Przypominam o konkursie i na idealne zakończenie czwartku podsyłam Wam genialną piosenkę moich ulubionych Dragonsów. Dobranoc! 


4 komentarze:

  1. Przyznam, że nie potrafię zapomnieć o tej książce. To jedna z lepszych, jakie czytałam w tamtym roku. Rewelacyjna książka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam Echa u siebie na półeczce, ale nie mogę się za nie zabrać jakoś, od wakacji mam tak zwaną "niemoc czytelniczą" i za cholerę nie potrafię się dobrać do żadnej książki. ;/ może mi to przejdzie, oby. ;x
    Imagine dragons lubię, ostatnio przesłuchuję ich piosenki i uczucia mam różne - raz jestem zachwycona (bardzo, bardzo, bardzo), innym razem dany utwór oceniam tylko jako średni. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, ze nie jest przewidująca:) Z chęcią poszukam.

    OdpowiedzUsuń