Tytuł: Bridget Jones: Dziennik
Tytuł oryginału: Bridget Jones's Diary
Autor: Helen Fielding
Tłumacz: Zuzanna Naczyńska
Ilość: 368 stron
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Patrzysz w lustro i krzywisz się z niesmakiem. O, tutaj jakaś zbędna fałdka tłuszczu, acha, a tam widać kolejnego pryszcza. Obracasz się kilka razy, wciągasz brzuch, napinasz mięśnie, ćwiczysz uśmiech gwiazdy filmowej, ale wiesz, że nigdy nią nie będziesz, więc wracasz do swojej ulubionej komedii romantycznej i kubełka lodów. Po raz kolejny nie poszłaś dzisiaj biegać, nie rzuciłaś palenia, nie zmieniłaś diety... ale przecież nie Ty jedna.
Znasz może Bridget Jones? Jest trochę po 30-stce, nie ma faceta, a jej życiowe cele to zrzucenie trzech kilogramów, zaprzestanie palenia i osiągnięcie wewnętrznej równowagi. Jej życie usiane jest z niepowodzeń, kompletnych porażek i kłopotliwych sytuacji, ale Bridget nie poddaje się i mniej lub bardziej zwycięsko wychodzi z każdej z nich (by potem znowu wpaść w nową). Widzisz jakieś podobieństwa do siebie?
Mogę oficjalnie potwierdzić, że w dzisiejszych czasach kluczem do serca mężczyzny nie jest uroda, kuchnia, seks czy dobry charakter, tylko umiejętność sprawiania wrażenia, że nie jesteś nim zainteresowana.
Bridget Jones: dziennik miał być tylko rozrywką na kilka dni; niewymagającą, zabawną książeczką, która oderwie mnie od moich problemów i pokaże, że nie ja jedna przez nie przechodzę. Przyznaję, że po części tak było: czytałam i śmiałam się jednocześnie, często kiwając głową na znak zgody czy kręcąc nią z niedowierzaniem, gdy po raz kolejny ujawnił się brak instynktu samozachowawczego głównej bohaterki. Jeśli byłaby to kolejna głupiutka 16-letnia dziewczyna, pewnie rzuciłabym tą powieścią o ścianę i nigdy do niej nie wróciła, ale Bridget miała w sobie to coś, za co pokochałam ją od pierwszej strony i jestem przekonana, że zyska również Twoją sympatię!
Język nie jest skomplikowany, trudny lub przesadnie kwiecisty - ma w sobie lekkość i bardzo łatwo wciągnąć się w całą historię, kiedy nie potyka się o zbędne opisy. Akcja może nie pędzi na łeb na szyję, ale nie jest też wolna i nudna, jak często bywa przy powieściach tego typu. Największymi plusami są wstawki humorystyczne, przy których świetnie się bawiłam oraz możliwość identyfikowania się z tytułową postacią. Bo kto by nie chciał książki poświęconej sobie?
Jedzenie to duszenie smutków poduszką tłuszczu.
Nie oczekiwałam gruszek na wierzbie, więc w żadnym wypadku nie zawiodłam się na tej książce. Zabawna, pełna żartów sytuacyjnych, lekka powieść na kilka deszczowych wieczorów. Ciekawa i wartka akcja, przy której na pewno nie zaśniesz, lekki, łatwy w odbiorze język oraz Bridget Jones - bohaterka, z którą może utożsamiać się każda kobieta. Skusisz się?
___________
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Czytam Opasłe Tomiska
___________
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Czytam Opasłe Tomiska
"Dziennik Bridget Jones"oraz druga część "W Pogoni za rozumem" bardzo dobrze wspominam. U mnie na blogu znajdziesz jeszcze recenzję 3 części przygód Bridget :)
OdpowiedzUsuńBridget to jest Bridget
OdpowiedzUsuńDużo słyszałam o tej książce/bohaterce, ale jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńNie będę dużo wymagać to może mi się bardzo spodoba ;)
Czytałam to 100 lat temu i do dzisiaj pamiętam, że bardzo utożsamiałam się z bohaterką. Każda z nas znajdzie w Bridget cząstkę siebie! Na prawdę, zabawna, lekko napisana książka, warta polecenia.
OdpowiedzUsuńNo i film, też świetny!
Nie czytałam, ale od kilku miesięcy po prostu wszędzie widzę tę książkę, mam wielką ochotę na poznanie jej. A i do filmu również mnie ciągnie, jednak najpierw sięgnę po papierową formę :)
OdpowiedzUsuńhttp://mianigralibro.blogspot.com/
Książka jest na pewno zabawna. Bardzo miło ją wspominam.
OdpowiedzUsuńKiedyś zaczęłam, ale nie skończyłam. Muszę się kiedyś ogarnąć i w końcu przeczytać. Szczególnie kiedy będę miała zły humor :)
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/