Tytuł: Miasteczko Cold Spring Harbor
Tytuł oryginału: Cold Spring Harbor
Autor: Richard Yates
Tłumacz: Alina Siewior-Kuś
Ilość: 248 stron
Wydawnictwo: Sonia Draga
Trzymam Miasteczko Cold Spring Harbor w dłoni i nie czuję kompletnie nic. Jest lekka, ma niecałe 250 stron, dużą czcionkę, niezbyt estetyczną okładkę i pobudza wyobraźnię czytelnika, ponieważ z tyłu poza jednym zdaniem i dwiema opiniami nie ma żadnego opisu dotyczącego fabuły. Grube kartki i zszycia książek charakterystyczne dla wydawnictwa Sonia Draga bardziej denerwowały mnie niż zachwycały, więc już na wstępie książka nie zyskała w moich oczach. A jak było w środku...?
Tytułowe Cold Spring Harbor nie ma właściwie prawie żadnego znaczenia dla fabuły poza tym, że tam toczy się akcja powieści. Głównym bohaterem jest Evan Shepard - jako nastolatek zbierał słabe oceny w szkole i łamał prawo, ale wszystko zmieniła jego miłość do samochodów. Decyzja o pójściu do college'u bardzo ucieszyła jego ojca, niestety nie udało się zrealizować tych planów, ponieważ w wieku 18-stu lat Evan zostaje tatą. Jak potoczą się jego losy? Czy on sam odnajdzie szczęście u boku matki swojego dziecka? Jaki wpływ będą mieli na niego nowo poznani Gloria Drake i jej dzieci?
Niektóre uczynki warte są żalu, inne nie.
Od samego początku czułam, że książka będzie naprawdę dobra, ale niestety czasem i mój instynkt zawodzi. Po Wielkanocnej paradzie nie spodziewałam się niczego wyjątkowego, więc nie wiem, dlaczego założyłam, że Miasteczko... będzie lepsze. Pierwsze kilkanaście stron uśpiło mnie skutecznie, a i kolejne nie zapowiadały poprawy. Liczyłam na rozwinięcie wątku o pasji Evana, dlatego byłam bardzo rozczarowana, kiedy o samochodach autor nie wspominał prawie w ogóle, skupiając się jedynie na bohaterach i ich przeżyciach. I tu leży cały problem tej powieści - losy postaci. Nie ma innego przymiotnika, który lepiej by opisał całą książkę, niż nijaki. Nijakość, szarość, bladość... wszystko to było nudne, mdłe i bardzo ciężko czytało się całą historię, kiedy akcja dłużyła się niemiłosiernie. Osobą, która wyróżniała się na tle innych postaci, i to zdecydowanie nie w dobry sposób, była Gloria Drake. Ta kobieta miała wszystkie najgorsze cechy, jakie można było skumulować w jednej bohaterce i cieszę się, że nie występowała na pierwszym planie, bo miałam ochotę ją udusić...
...co oczywiście nie znaczy, że książka od razu zasługuje na skreślenie. Największym plusem Miasteczka... są proste, skromne prawdy, które dobitnie ukazują rzeczywistość. Zazwyczaj sięgamy po książki, żeby przeniosły nas w inny wymiar, pozwoliły odreagować od zwykłych dni pełnych rutyny, ale ta powieść dowodzi tego, że warto sięgać również po te, które oddają realny, choć nierzadko brutalny świat. Nasz świat.
I o tym właśnie jest ta książka. Nie znajdziecie tutaj porywającej akcji czy bohaterów, którzy rzucą Was na kolana, ale zgubione marzenia i porzucone pasje. Miasteczko... ukazuje trudne relacje z rodzicami oraz konsekwencje wynikające ze złego wyboru. Zabrakło mi czegoś, o wzbudziłoby we mnie jakąś namiastkę emocji - dobrych emocji - bo jedyne, co czasami czułam czytając tę książkę, to irytację, nic więcej. Trudno jest polecić lub odradzić Wam powieść Richarda Yatesa, ponieważ jej plusy i minusy równoważą się i pozostaje coś przeciętnego. Sami zdecydujcie, czy chcecie po to sięgać.
Opis niespecjalnie mnie przekonuje i raczej nie sięgnę po tej książce. Nie lubię zabierać się za książki, które mają status 'przeciętna', a jak napisałaś - ta taka jest :p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Może i jest przeciętna, ale i tak mnie do niej ciągnie :) może kiedyś nadarzy się okazja :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Tobie bardziej się spodoba :)
UsuńRaczej nie sięgnę, zamiast marnować czas na "przeciętne", wolę go jednak poświęcić jakimś bardziej ambitnym książkom. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
medycy nie gęsi
I dobrze, lepiej sięgnąć po coś ambitniejszego :')
UsuńKompletnie nie moje klimaty. I tak mam zbyt dużo w planach, żeby znaleźć czas na kolejne. Myślę, że nie będę miała chęci ani okazji, żeby zapoznać się bliżej z tym tytułem.
OdpowiedzUsuńhttp://asgardianbookholic.blogspot.com
I dobrze. Może to nawet lepiej, w końcu nie omija Cię nic wybitnego :')
UsuńSkoro akcja Ci się ciągnęła, a całość była mdła, to sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńI dobrze :)
UsuńZdecydowanie nie czuję się zachęcona do tej powieści. Ani to nie jest moja tematyka, ani książka nie jest dobra. Niee, nie ma sensu się za to zabierać.Wezmę się za coś innego, lepszego.
OdpowiedzUsuńbo-kocham-czytac.blogspot.com
Dobry wybór :)
UsuńSzkoda, że zabrakło tych emocji. Sama nie wiem....
OdpowiedzUsuńNo cóż, ja niestety nic nie czułam, ale może Tobie bardziej przypadnie do gustu :')
UsuńMiałam tę książkę w planach, ale teraz już sama nie wiem czy chcę ją czytać. Chyba sięgnę po coś innego :)
OdpowiedzUsuńJa miałam mieszane uczucia, więc może lepiej sięgnąć po coś innego, lepszego :)
UsuńW tym wypadku niestety, ale odrzuciło mnie dość mocno :/ Tematykę tego typu lubię, ale jest tyle książek poruszających trudne tematy, że jednak wolałabym wybrać tę, która porywa. :)
OdpowiedzUsuńTak, trudne tematy namnożyły się ostatnio (a może zawsze było ich tyle na rynku?), więc nic się nie stanie, jak nie przeczytasz tej książki, bo dużo Cię nie omija :')
Usuń