Tytuł: Dziesięć płytkich oddechów
Tytuł oryginału: Ten tiny breaths
Tytuł oryginału: Ten tiny breaths
Autor: K. A. Tucker
Tłumacz: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Ilość: 421 stron
Wydawnictwo: Filia
Zanim sięgnęłam po tę książkę, przez moje ręce, oczy i półki przewinęło się kilkadziesiąt pozycji o podobnej, jak sądziłam, tematyce. Kiedy jednak zdecydowałam się wreszcie, że przeczytam Dziesięć płytkich oddechów, a co mi tam!, nie tworzyłam w myślach scenariuszy oklapłej akcji, plastikowych bohaterów lub braku logiki - w głowie miałam jedynie recenzję pewnej blogerki, jej słowa i myśli, z którymi podzieliła się na blogu po skończeniu tej lektury. Wiedziałam, że to musi być coś dobrego i... nie pomyliłam się?
Weź dziesięć płytkich oddechów. Przyjmij je. Poczuj je. Pokochaj je.
Na początku przeczytajcie uważnie cytat umieszczony linijkę wyżej. Już? Zapoznaliście się z nim dobrze? Jesteście pewni, że w to wchodzicie? Skoro wciąż tu jesteście, odpowiedź musi być twierdząca, więc zaczynamy! Oczywiście z opisu nie można spodziewać się niczego więcej niż zwykłej powiastki dla młodzieży, mającej jedynie oderwać nas od codziennych spraw i smutków. Dziewczyna z przeszłością, chłopak z przeszłością, oboje młodzi, piękni i próbujący bez niczyjej pomocy poradzić sobie z własnymi problemami. Brzmi kusząco, ale i banalnie, prawda? To może zajrzyjmy do środka.
Świat nadal się kręci, nie zważając na znaczące zmiany w moim maleńkim wszechświecie.
Teraz przychodzi czas, by opisać Wam, co działo się ze mną w trakcie czytania tej książki. Piszę drugie zdanie trzeciego akapitu, a myśli jak na złość nie chcą uformować się w logiczny i spójny tekst. Bo jak mam Wam opowiedzieć o Kacey, zbuntowanej, dumnej i skrytej 20-latce, która za swój życiowy cel obrała sobie odpychanie ludzi i brak zaangażowania emocjonalnego? Jak przekazać Wam informacje o Livie, jej młodszej siostrze, która choć ma tylko 15 lat, jest bardziej zdyscyplinowana, lepiej wychowana i zdecydowanie milsza niż większość dorosłych, których znam? Co napisać o Trencie, zagubionym, zamkniętym w sobie dwudziestoparolatku, którego bolesna przeszłość pewnego razu tak po prostu zapukała do jego drzwi? Nie potrafię. Nie potrafię, bo...
...Dziesięć płytkich oddechów pochłonęła mnie bez reszty. Sprawiła, że nie mogłam jeść, nie mogłam spać, nie pamiętam dokładnie, co się ze mną działo w ciągu tych kilku dni - po prostu, najzwyczajniej w świecie przepadłam. I mogłabym wyliczać Wam wady tej książki. To, że autorka nie rozrysowała bardziej charakteru Trenta. Że zapomniała o pewnych detalach. Że stworzyła silną, choć momentami irytującą bohaterkę. Że tworząc postaci drugoplanowe, wzorowała się na utartych schematach. Mogłabym, ale po co? Zamiast tego...
...chciałabym, żebyście chociaż w jednej setnej po przeczytaniu tego tekstu czuli, że warto sięgnąć po tę książkę. Ta książka to głównie emocje, które wyzierają ze stron, które otaczają czytelnika z każdej strony, osaczają, przyklejają do miejsc siedzących, do ścian i podłóg, które nawet po opuszczeniu na chwilę Waszej głowy, znów uderzają z podwójną mocą. Chcę, abyście, tak jak ja, przeczytali 3/4 książki, zamknęli ją, spojrzeli w przestrzeń z otwartymi szeroko ustami i nie byli w stanie powiedzieć ani jednego słowa. Zaskoczenie, obawa, strach, radość, ekscytacja, napięcie, nadzieja, szok, szok i jeszcze raz szok! Nie wierzę, że po czymś takim mogłabym zapomnieć o tej powieści i żałuję, że przeczytałam ją prawie rok po jej kupieniu.
Determinacja, wiara i nadzieja na lepsze jutro. Losy dwojga ludzi, którzy muszą zrozumieć i wybaczyć, pokochać, ale nadal pamiętać i wciąż walczyć! Opowieść o Kacey i Trencie może jest trochę niedopracowana i tak, autorka mogła pokusić się o głębię, która uczyniłaby Dziesięć płytkich oddechów prawdziwą perłą, ale nie zrobiła tego, a ja nie wymagałam od niej cudów. Pragnęłam jedynie oderwać się od codzienności, a otrzymałam o wiele więcej. Z całego serca polecam każdemu, nawet tym nieco bardziej wymagającym czytelnikom.
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Czytam Opasłe Tomiska
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Czytam Opasłe Tomiska
O rany, nie sądziłam, że ta książka ma w sobie taki potencjał :) Myślę, że po tak entuzjastycznej recenzji nie mogę nie sięgnąć do tej powieści, mam nadzieję, że również mnie ona tak bardzo poruszy! :)
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Ja również mam taką nadzieję! :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKiedys natknelam sie juz na te ksiazke i nawet zastanawialam sie nad jej przeczytaniem, ale jak napisalas - opis nie zawieral nic specjalnego, wiec po prostu dalam sobie spokoj. Po Twojej recenzji zaczelam zastanawiac sie czy nie popelnilam bledu, bo uwielbiam ksiazki wywolujace multum emocji, a ta najwyrazniej taka jest. Okej, mysle, ze moge dodac Dziesiec plytkich oddechow do mojej listy ksiazek do przeczytania, aby przekonac sie na wlasnej skorze co w niej jest :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
O tak, można zarzucić tej książce wszystko, ale na pewno nie to, że nie wzbudza tysiąca emocji podczas czytania. Mam nadzieję, że szybko się przekonasz i wyrobisz sobie opinię, bo jestem ciekawa, jak ją odbierzesz :)
UsuńJaka piękna recenzja. I zachęciła mnie bardzo do tej książki, chociaż wcześniej czytałam różne recenzje.
OdpowiedzUsuńDziękuję i cieszę się, że Cię zachęciłam, bo taki był mój cel :)
UsuńCzytałam książkę, ale recenzję przeczytałam i to z przyjemnością, by się przekonać, czy powiesć wywarła na Tobie takie same wrażenie, jak na mnie. Książka jest cudowna, a jeśli ona ci się spodobała, to polecam Ci "Przypadki Callie i Kaydena" Recenzję znajdziesz na moim blogu.
OdpowiedzUsuńwww.nałogowy-ksiazkoholik.blogspot.com
Ooo, dziękuję za polecenie i już zapisuję tytuł :D A na bloga niestety nie mogę wejść, wyskakuje "nie znaleziono bloga"... Czy to jakaś literówka w linku?
UsuńCałkiem możliwe, że i mnie się spodoba :)
OdpowiedzUsuńTa książka czekam na półce od ponad roku. Muszę ją wreszcie odkurzyć :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz! Daj znać, jak przeczytasz, chętnie poznam Twoją opinię :3
UsuńO jeju, ta książka faktycznie musiała cię zachwycić!
OdpowiedzUsuńJa sama mam wątpliwości przed sięgnięciem po nią, bo obawiam się zwykłego, schematycznego, wręcz banalnego NA, ale po twojej recenzji chyba nie mam co się dłużej zastanawiać ;)
Books by Geek Girl
Też miałam takie obawy i cóż... Zrobiła na mnie piorunujące wrażenie, trochę jak swego czasu "Hopeless", ale to właśnie jeden zabieg autorki poruszył mnie do tego stopnia, że dałam jej 9/10. Nie zastanawiaj się i sięgaj, jestem pewna, że Ci się spodoba :)
UsuńUwielbiam tę książkę. Jest niesamowita. Druga część też jest fantastyczna ;).
OdpowiedzUsuńA co do "Harrego": (tak jak napisałam u siebie) Aj, aj, nie czepiajmy się szczegółów ;). Tak mi się jakoś napisało - z lenistwa. Ale spokojnie, będę starała się zwracać na to uwagę ;).
Za drugą część mam nadzieję już niedługo się zabrać :3
UsuńWiem, wiem, szczegóły... Ale co ja poradzę, takie już zboczenie po fandomie HP :') Dziękuję, może zwracanie uwagi na coś tak błahego jest głupie, ale dla mnie to bardzo ważne!
Już od dłuższego czasu kusi mnie ta książka. Muszę w końcu ją przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńOj musisz, koniecznie. Jest świetna! :)
UsuńJak widzisz, czasem warto skusić się na książkę, która z opisu wydaje się banalna, bo nie zawsze zbuntowana dziewczyna i zagubiony meżczyzna oznaczają błahy romansik ;) Dziesięć płytkich oddechów to jedna z najpiękniejszych pozycji New Adult, a Ty idealnie oddałaś jej klimat w swojej recenzji.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa!
UsuńCzęściej niestety zdarza się ten romansik, dlatego byłam tak sceptycznie nastawiona... Nie czytam dużo New Adult, ale w moim prywatnym rankingu książka stoi bardzo wysoko :3
Chociaż książka miała swoja premierę dość dawno to dopiero teraz zaczęłam jakoś ją dostrzegać. Może to dlatego, iż dziwnym trafem wpadam na jej recenzje akurat teraz. Jeśli książka jest tak fajna i klimatyczna jak Twoja recenzja, bo naprawdę czytając ją naszła mnie ogromna ochota na "Dziesięć płytkich oddechów", to nie mogę doczekać się aż jakieś dodatkowe pieniądze wpadną do mojego portfela i będę mogła pozwolić sobie na taki zakup.
OdpowiedzUsuńChciałam Cię jeszcze przeprosić za brak moich komentarzy na Twoim blogu, ale niestety mat-fiz nie radość :)
Pozdrawiam cieplutko! ;)
Cieszę się, że Cię do niej zachęciłam i trzymam kciuki za jakieś dodatkowe fundusze! :3 Nie masz za co przepraszać, rozumiem :')
UsuńRównież pozdrawiam!