środa, 4 listopada 2015

Kac książkowy w praktyce


     Koc, gorący napój, dobra książka i spadające liście za oknem. Może mżawka, może ulewa, może burza, a może już deszcz ze śniegiem. Zakopany w wielu ciepłych warstwach wełny, siorbiesz głośno herbatę, wdychasz swoje ulubione połączenie granatu i maliny, wcześniej jeszcze podkładasz pod plecy siedem poduszek i przewracasz kolejne strony. Po kilku godzinach leżenia w tej samej pozycji czujesz, jakby przejechała po Tobie śmieciarka, ale za nic na świecie nie zmienisz położenia. Dotarłeś do epilogu, widzisz końcowy akapit, czytasz ostatnie słowo... Zaraz, jak to ostatnie? Gdzie kolejne 20 rozdziałów? Przecież autor nie mógł tak postąpić z historią, z fabułą, z bohaterami! To niehumanitarne, bezczelne, straszne, absolutnie niewłaściwe, złe, koszmarne, haniebne, brutalne, beznadziejne, niemiłosierne, niemoralne, nieodpowiednie, odrażające...
Brzmi znajomo, prawda? 


      Książka, która nie wzbudza emocji, nie jest dla mnie dobrą książką. Powtarzam to dość często w swoich recenzjach, więc to nie powinno być zaskoczeniem dla większości z Was. Nudna fabuła jest jak czwarta lekcja matematyki pod rząd - kiedy zdajesz sobie sprawę, że jeszcze 45 minut dzieli Cię od jej skończenia, zaczynasz walić głową w biurko. Nie zawsze najważniejsze są te dobre uczucia. Czy to radość ze spotkania Luny Lovegood po raz tysięczny, czy niecierpliwe czekanie na śmierć irytującej bohaterki, Ty chcesz jednego - kontynuować powieść, by poznać zakończenie. Mówiąc dzisiaj o kacu książkowym, kładę nacisk właśnie na emocje, bo w tym beznadziejnym czytelniczym przypadku one grają pierwsze skrzypce. I drugie. I czwarte też...


     Nie lubię słowa kac. Kojarzy mi się z menelami spod monopolowego, pijanymi nastolatkami i okropnym zapachem. Jednak nic, absolutnie nic, nie oddaje stanu, w którym tkwi czytelnik po skończeniu szalenie dobrej książki, jak właśnie kac książkowy. Główna postać wybrała gorszego partnera? Jedno piwo! Autorka zmieniła wątek o sto osiemdziesiąt stopni? Kieliszek wina! Zmarł Twój ukochany bohater? Ech, po co komu szklanka, skoro można pić z gwinta. I tak, zamiast dawkować sobie rozdziały, my brniemy przez historię jak zakochany książę przez ciernie i chwasty do ukochanej, tylko na końcu nie ma pięknej twarzy śpiącej królewny, a jedynie jej but i karteczka z napisem może w przyszłym roku, powodzenia! W głowie pojawia się tylko jedno pytanie: jak z tego wyjść?


     
Nie wiem. Jestem chyba najgorszym przypadkiem kaca książkowego, który trwa już ponad pięć lat. Pięć cholernie długich, łzawych, pełnych angstu i poetyckiego cierpienia lat, kiedy zadaję sobie pytania o sens posiadania swojej ulubionej pary literackiej i życia. Co nie zmienia faktu, że jednak jakoś funkcjonuję w społeczeństwie i jeszcze nie mam ochoty popełnić samobójstwa, a wszystko dzięki temu, że... odpuściłam. Tak, wracałam do tej pamiętnej sceny wiele razy i za każdym kolejnym płakałam, ale pilnowałam, żeby nie zaniedbywać innych książek, szkoły, znajomych. To mnie odciągnęło od całodziennego chodzenia w piżamie, potarganych włosach i chęci zabicia pierwszej osoby, która mi się napatoczy. Czas jest najlepszym lekarstwem.

     Ale łatwo mówić, trudniej zrobić. Może lepiej przeczekać kaca książkowego i nie zaczynać niczego nowego? Odpocząć, wziąć głęboki oddech i zastanowić się nad właśnie przeczytaną powieścią? Zwykle jest tak, że najbardziej cierpi lektura, która próbuje nas ściągnąć z powrotem do rzeczywistości. Choćbyś nie wiem jak bardzo chciał, Twoje myśli wciąż będą uciekać do świata z tamtej książki, a Ty nie będziesz umiał cieszyć się należycie z obecnej. 

     Najlepszym rozwiązaniem byłby złoty środek. Czytać dalej, ale nie na siłę. Wracać we wspomnieniach do szczególnych wątków, ale nie pozwolić, by zasłoniły nam to, co czeka nas w przyszłości. Najmądrzejszy czarodziej świata kiedyś powiedział:

Naprawdę niczego nie daje pogrążanie się w marzeniach i zapominanie o życiu

Po części się z nim zgadzam, po części nie. To jednak jest już temat na osobną dyskusję. 
 
_______________________
____________
Koniecznie dajcie mi znać w komentarzach, czym dla Was jest kac książkowy, czy w ogóle wierzycie w taki stan i jak sobie z nim radzicie. Z wielką przyjemnością poczytam również o największych książkowych kacach, jakie Wy przeżyliście :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz