piątek, 26 czerwca 2015

8 sentencji, które usłyszysz od blogera książkowego

Zastanawiacie się zapewne, dlaczego Was tu wszystkich zebrałam. Jeśli jesteście doświadczonymi recenzentami, weteranami blogosfery lub po prostu macie oczy i uszy szeroko otwarte, możecie doskonale zdawać sobie sprawę, o czym jest ten post. Jeśli jeszcze tego nie wiecie, poniższy tekst przybliży Wam temat i pozwoli odpowiedzieć na pytanie: Kim jestem? Dokąd zmierzam? Dlaczego się powtarzam...?


Zapraszam!

8. Świetny post, zapraszam do mnie!
Krótko, treściwie i na temat! Ale zaraz, zaraz... Każdy mój post jest świetny? Ten o chorobie odbytniczej też? Chyba coś Ci umknęło, drogi komentatorze, przeczytaj ten tekst jeszcze raz. Albo chociaż raz.

7. Tyle książek, tak mało czasu... 
Zdanie, które przeszło już do klasyków, cytowane przez czytelników, nie-czytelników i elfy na całym świecie. Nie starczyłoby drzew, by wydrukować wszystkie komentarze, w których zawarta jest ta jedna, prawdziwa sentencja. Bo przecież tyle książek, tak mało czasu...

6. Z wielką chęcią bym przeczytała, ale mam na półce już 3587456349587 innych książek. Może kupię w przyszłym miesiącu.
Znacie to? Ja aż za dobrze. Interesujących powieści jest więcej niż stron Wikipedii, a cały czas dochodzą nowe i nowe i nowe i nowe, a Ty starasz się je gonić. Jak pies z wywieszonym jęzorem siedzisz z nosem w książce, czytając 3 pozycje naraz (po jednej w każdej ręce i trzecia przed Tobą, gdzie możesz zębami chwytać róg kartki i przewracać!), a w uszach słuchawki z audiobookiem. Czyż to nie genialne?

5. Przeczytałam w tym miesiącu tylko 40 książek. To mało, wiem, ale poprawię się!
Wstyd i hańba! Nie potrafisz przeczytać Anny Kareniny w jeden dzień? Nie połykasz Władcy Pierścieni w weekend? Sagę Pieśni Lodu i Ognia męczysz przez tydzień? No chyba Budda Cię opuścił!!!

4. Jestem profesjonalnym, trzytygodniowym blogerem, więc nie mów mi, jak mam żyć i recenzować!
Potrafisz założyć konto na blogerze? Przeczytałaś Zmierzch i chcesz się podzielić z czytelnikami zajebistością Edwarda? Marzą Ci się sława, pieniążki i darmowe egzemplarze recenzenckie? Nic prostszego! Pamiętaj tylko, żeby nie słuchać starszych blogerów - oni chcą dla Ciebie jak najgorzej. W końcu jesteś dla nich zagrożeniem i konkurencją...

3. *Patrzy na swój oczojebny szablon pełen różu, jednorożców i kiczu*: nie ocenia się książki po okładce!
 Zastanawiasz się, czy różowy będzie pasował do niebieskiego? Uwielbiasz kolory tęczy i naprawdę nie potrafisz się zdecydować, który odcień wybrać do czcionki? Użyj wszystkich! Nie zapomnij jedynie dodać na początku, że nie odpowiadasz za wywołanie epilepsji u czytelnika...

2. Weź udział w moim konkursie, oddaj nerkę, wstrzymaj oddech na 10 minut, a wygrasz wspaniałe nagrody! P.S. Nie zapomnij o obserwacji bloga!
 Im więcej blogerów, tym więcej pomysłów. Teraz można wygrać wszystko u wszystkich, wystarczy jedynie zrobić to, to, to, to, to, to, to i to. I jeszcze to. Nie obrażę się, jak jeszcze zrobisz to :)
Nie zapomnij o banerku!


1. Kropki, przecinki, a po co to komu...?
Coraz częściej spotykam osoby, które prowadzą bloga od dobrych paru miesięcy, ale niestety jeszcze nie zaprzyjaźniły się ze słownikiem. Przy słowie interpunkcja machają lekceważąco ręką, w ich recenzji znajdziemy więcej emotikonek niżeli samego tekstu. Ale samo przyznajcie: nic tak nie oddaje uczuć w recenzji jak ":D". 
Uwaga: jeśli nie macie do siebie dystansu i przynajmniej cztery zdania z wymienionych ośmiu użyliście chociaż raz w życiu, nie żalcie mi się w komentarzach i nie próbujcie na siłę udowodnić, że to, co jest czarne, tak naprawdę jest białe. Nie naśmiewam się z Was, ale z postaw blogerów (i przy okazji z siebie samej). Weźcie to pod uwagę :)

poniedziałek, 22 czerwca 2015

A-Z Bookish Survey TAG


 

Witajcie, kochani!
Dzisiaj przychodzę do Was ze świetnym TAGiem, a mianowicie: A-Z Bookish Survey TAG. Każdej literze alfabetu przyporządkowano jedno zdanie/frazę, do której dopasowujemy odpowiedzi według własnego gustu. Pytania pozostawiłam w języku angielskim, jakbyście mieli jakieś pytania, piszcie w komentarzu :) Nie przedłużając: zapraszam!

Author you've read the most books from: Zdecydowanie Małgorzata Musierowicz. Jeszcze nie przeczytałam całej Jeżycjady, ale z dwanaście tomów na pewno!

Best sequel ever: I to jest bardzo trudne pytanie, bo zazwyczaj najlepsza jest pierwsza i trzecia część, nigdy druga. Secret Julii podobał mi się bardziej niż Dotyk Julii, więc mogę zaliczyć go do tej kategorii.

Currently reading: Tam, gdzie śpiewają drzewa i męczę tę książkę już tydzień. Mam nadzieję, że skończę ją jeszcze dzisiaj, odłożę na półkę i nigdy do niej nie wrócę.

Drink of choice while reading: herbata, bo na kawę zwykle jest dla mnie za późno.

E-book or phisycal: Lubię e-booki, ale nic nie zastąpi papierowych, więc wybór jest oczywisty.

Fictional boyfriend you probably would have actually date in hugh school: Wiem, że idealizuję, wiem, że on wcale nie jest taki święty, ale 5 lat Dramione robi swoje, więc tutaj nikt nie będzie zdziwiony, jak napiszę o Draco Malfoyu. 

Glad you gave this book a chance: Utrata to książka, po której nie spodziewałam się absolutnie niczego (i ta okładka, bleh), ale była tak cudowna, że już nie mogę się doczekać, aż zabiorę się za Toxic.

Hidden gem book: Drogie maleństwo - naprawdę godne polecenia!

Important moment in your reading life: Dzień, w którym pani w bibliotece dała mi egzemplarz Ani z Zielonego Wzgórza. 

Just finished: I nie było już nikogo - recenzja!

Kinds of book you won't read - psychologiczne i o tematyce erotycznej, nie przepadam za żadną z nich.

Longest book you've read: Któraś część z sagi Pieśni Lodu i Ognia George'a R. R. Martina, prawdopodobnie Starcie królów.

Major bookhangover because of: Największego kaca książkowego przeżyłam po Baśniarzu i Pochłaniaczu

Number of bookcase you own: Jeden długi regał i trzy półki.

One book you have read multiple times: Ania z Zielonego Wzgórza.

Preferred place to read: kanapa w pokoju, na dywanie pod kaloryferem lub na fotelu w salonie przy kominku.

Quote that inspires you: Valar morghulis. Bo tak.

Reading regret: Żałuję, że wcześniej nie dostałam się do blogosfery książkowej, bo jest to jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie!

Series you started and need to finish (all books are out in series): Zdecydowanie Dary Anioła.

Three your all-time favourite books: Najwspanialsza Szukając Alaski, fenomenalny Cień Wiatru i oczywiście Harry Potter, bo jakżeby inaczej?

Unapologetic fangirl for: Akurat nic mi nie przychodzi do głowy, ogólnie rzadko fangirluję, więc...

Very exited for this book release more than all the overs: Aktualnie czekam na wszystkie książki z cyklu Kroniki krwi, żeby, jak już wszystkie wydadzą w Polsce, zrobić sobie czytelniczy maraton!

Worst bookish habit:Popytałam wszystkich znajomych, bo naprawdę nic nie przychodzi mi do głowy i okazuje się, że moim najgorszym czytelniczym nawykiem jest zbywanie wszystkich. Po prostu kiedy czytam, nie dociera do mnie absolutnie nic - jestem jak ściana.

X Marks The Spot: Start at the top left of your shelf and pick the 27th book: Gra Anioła - Carlos Ruiz Zafon.

Your latest book purchase: Marina, uwielbiam.

Zzz-snatcher book (last book that kept you way too long): Po raz kolejny: Szukając Alaski. Czwarta nad ranem, łzy w oczach, ale dam radę, tylko 50 stron do końca...

To już koniec TAG-u. Do tej zabawy nominuję wszystkich - jeśli już ją zrobiliście, dajcie znać w komentarzu, z chęcią porównam swoje odpowiedzi z Waszymi :)

środa, 17 czerwca 2015

067. I nie było już nikogo



Tytuł: I nie było już nikogo
Tytuł oryginału: And then there were none
Autor: Agata Christie
Tłumaczenie: Roman Chrząstkowski
Ilość: 220 stron
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie

 
 
 
Kryminały. Pierwsze skojarzenie? Oczywiście niezastąpiona Agata Christie, królowa tegoż gatunku. Nie jest to moje pierwsze spotkanie z autorką, bo odkąd przeczytałam w gimnazjum Dwanaście prac Herkulesa, zapragnęłam sięgnąć po więcej i więcej - tak trafiłam na I nie było już nikogo, zachwalaną, wywyższaną aż pod niebiosa i zgarniającą same dziesiątki na forach i w internetowych biblioteczkach. Czy ja też mogę podpisać się pod recenzjami tysięcy zadowolonych czytelników?

Fabuła od razu udowadnia, że jest to kryminał z krwi i kości: 10 postaci, niepowiązanych ze sobą w żaden bezpośredni sposób, dostaje zaproszenie i przyjeżdża na tę samą wyspę. Nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, czego jest świadkiem i kiedy w końcu pojawiają się podejrzenia, jest już za późno. A to wszystko przez jedną, dziecięcą rymowankę...

Autorka przedstawia nam jedynie lekki szkic bohaterów - dopiero w późniejszych rozdziałach możemy zobaczyć ich motywy i regułę postępowania. Bardzo mi się to spodobało, bo zamiast od razu rzucać światło na główne postaci, mamy powolne, stopniowe przybliżanie ich charakterów i usprawiedliwianie ich zachowań. Każdy poszczególny wątek jest osnuty tajemnicą - jaka była jego przeszłość? Czym się kieruje? Co się z nim stanie...?

Na zaledwie 160 stronach pani Christie poprowadziła niesamowitą historię, która miała swój tajemniczy początek, wciągające rozwinięcie i szokujące zakończenie. Treść, chociaż uboga w opisy, przepełniona była akcją i napięciem. Z niecierpliwością przewracałam kolejne strony, a gdy moje dedukowanie zawodziło mnie raz za razem, z tym większą ciekawością brnęłam dalej, żeby poznać końcowe zdania i dopasować ostatnie kawałki układanki. Krótka, treściwa forma, ale ile emocji mnie ona kosztowała!

Do nielicznych minusów mogę zaliczyć to, że autorce zdarzyło się spojlerować czytelnikowi niektóre fragmenty. Końcówki pewnych rozdziałów kończyły się na przykład na: "...i już nigdy miał się tego nie dowiedzieć", co psuło mi radość z czytania, bo wiedziałam, co się stanie lub może stać. Z początku nie potrafiłam przyzwyczaić się do prawie całkowitego braku opisów, ale zrozumiałam, że w późniejszych rozdziałach byłyby zbędne, zważywszy na ogrom zdarzeń, jakie tam się rozgrywały.

Agata Christie to jedna z pisarek, które swoimi powieściami zaskakują mnie na każdym kroku. I nie było już nikogo nie zawiodła mnie pod żadnym względem, a jedynie podsyciła we mnie apetyt na kolejne książki autorki. Kryminał jako gatunek zaczyna mnie coraz bardziej przekonywać do siebie. Jeśli jeszcze nie daliście mu szansy lub została ona zmarnowana przez książkę, która nie przypadła Wam do gustu, sięgnijcie po I nie było już nikogo. Emocje, napięcie i dobra zabawa gwarantowane!

piątek, 12 czerwca 2015

066. Pochłaniacz



Tytuł: Pochłaniacz
Tytuł oryginału: -
Autor: Katarzyna Bonda
Tłumacz: -
Ilość: 672 strony
Wydawnictwo: Muza




Są takie książki, które nie wymagają od nas recenzji. Błysk w oku, kiedy o niej opowiadamy, nadmierna gestykulacja, szeroki uśmiech - to wszystko mówi samo przez się. Ściskamy egzemplarz palcami i przykładamy do piersi, traktując go jak największy skarb. Pozwalamy, by historia bohaterów wciągnęła nas jeden, drugi, trzeci, dziesiąty raz, a to i tak za mało. Potrafimy cytować fragmenty z pamięci. Takie książki mają specjalne miejsce na naszej półce i ołtarzyk, na którym królują dookoła świeczek. Są to powieści z prawdziwego zdarzenia, od pierwszej strony do zakończenia. Szkoda, że nie mogę tego powiedzieć o Pochłaniaczu.

O fabule nie wiemy za wiele. Główną bohaterką jest profilerka, Sasza Załuska, która po wielu latach pracy w Huddersfield w Anglii wraca do Polski. Prawie od razu otrzymuje z policji zlecenie, które wymaga od niej cofnięcia się do lat dziewięćdziesiątych - lat królowania mafii. Krok po kroku poznajemy tajemnice pewnej rodziny, wraz z Saszą szukamy odpowiedzi na tysiące pytań, a na końcu książki zadajemy sobie pytanie: czy wszystko, co nie jest białe, musi być czarne?

___________________________________________________________________
Zło nie istnieje. To tylko pojemny worek, do którego można wrzucić tabu - wszystko, co ciemne, niedotykalne i niezrozumiałe. Ale ambicje, pragnienia i przede wszystkim strach istnieją naprawdę.
___________________________________________________________________

Początek był skokiem na głęboką wodę. Zachłysnęłam się pomysłem na historię, oryginalnością i ogromnym potencjałem, o którym nie mogłabym nie wspomnieć. Widać, jak wiele czasu musiała poświęcić autorka powieści, by zebrać wszystkie informacje i stworzyć z nich poprawną, spójną całość, a dodatkowo zainteresować czytelnika, by ten nie odszedł ze skwaszoną miną: bo nudno, bo za mało akcji, bo nie. Mimo że jestem fanką opisów, zanim sięgnęłam po Pochłaniacza, byłam przekonana, że kryminały nie powinny być dłuższe niż 300-400 stron. Dopiero w trakcie czytania doszłam do wniosku, że pani Bonda musiała rozbudować tę historię tak, by miała ona sens i chociaż śladowe ilości rozwiązania zagadki kryminalnej. Tak, dobrze widzicie. Śladowe.

Największym rozczarowaniem jest zakończenie. I wierzcie mi, naprawdę starałam się zrozumieć zamysł autorki, jak i samo przedstawienie rozwiązania, ale nie potrafiłam. Zabrakło mi wyjaśnienia, puenty, motywu! Gdzie jest przeszłość mojej ukochanej postaci, co się stało z tym i tym bohaterem, jak ona doszła do tego i tego - tak, to jedne z wielu pytań, które po przewróceniu ostatniej strony pojawiły się w mojej głowie. Pani Bonda, zamiast ograniczyć się do kilku bohaterów i przybliżyć ich charakterystykę czytelnikowi, utworzyła barwne, żywe osoby, których... jest po prostu za dużo. Może chodziło o ilość, nie jakość. Może mieliśmy pogubić się wśród wszystkich wątków, a potem zostać poinformowani przez wspaniałomyślną Saszę o prostym i logicznym rozstrzygnięciu zagadki. Może. Nie zmienia to jednak faktu, że to, co ceniłam na 10, niebezpiecznie obniżyło się na 7.

Główna bohaterka jest mi tak obojętna jak truskawkowe lody zimą. Nie czuję do niej antypatii - problemy, z którymi musiała się borykać i przeszłość, na którą nie miała większego wpływu, pozwoliły mi zrozumieć jej zachowanie i postawy, jednak zabrakło iskry potrzebnej do tego, bym mogła ją zapamiętać. Warto wspomnieć natomiast o bliźniakach, Marcinie i Wojtku, którzy odgrywają ogromną rolę w tej powieści. Ich wątek zainteresował mnie bardziej niż cała historia razem wzięta - to właśnie dla nich doczytałam Pochłaniacza do ostatniej strony i wystawiłam mu tak wysoką ocenę.

Przyznaję, że dawno nie pojawiła się książka, która wstrząsnęłaby mną w takim stopniu. Dzięki niej otworzyłam oczy na wiele spraw, z których wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, na przykład na skorumpowaną policję. Wszystkie materiały, tak pieczołowicie i drobiazgowo zebrane przez autorkę, przybliżyły mi działania przeprowadzanych śledztw, funkcjonowanie więzień, aresztów, a przede wszystkim umożliwiły mi przeniknięcie do świata mafii, łapówek i kradzieży - świata, o którym istnieniu wiemy, ale omijamy go szerokim łukiem powtarzając nie mam z nim nic wspólnego. A rzeczywistość może okazać się zupełnie inna.

___________________________________________________________________
Życie to oddech. Mamy ograniczoną pulę uderzeń serca. Niepotrzebnie marnujemy je na wahanie, strach czy złość. 
___________________________________________________________________

Pochłaniacz wywołał we mnie dreszcze, sprawił, że rozmawiałam z bohaterami i całkowicie zatraciłam się w fabule. Niestety to, co zafundowała nam autorka w zakończeniu - pominięcie połowy rozpoczętych tematów i jedynie pobieżne omówienie rozwiązania zagadki - całkowicie minęło się z moimi oczekiwaniami. Doceniam pracę włożoną w tę książkę, wszystkie wątki, którym trzeba było sprostać oraz ciekawy pomysł, ale chciałam czegoś innego. I nawet teraz, po tygodniu i wyzbyciu się większości emocji, chce mi się krzyczeć, bo Pochłaniacz jest dobry. A gdybym wyrwała ostatnie 50 stron, byłby prawie idealny. 
Nie polecam i nie odradzam. Czy warto podjąć ryzyko, żeby otrzymać kilkaset stron świetnej prozy i jedno wielkie rozczarowanie na koniec? O tym musicie zdecydować sami. 

Książka bierze udział w wyzwaniach:
Czytam opasłe Tomiska

piątek, 5 czerwca 2015

065. Drogie maleństwo



Tytuł: Drogie maleństwo
Tytuł oryginału: Dear Thing
Autor: Julie Cohen
Tłumacz: Grażyna Smosna
Ilość: 480 stron
Wydawnictwo: Filia




Matka to ktoś, kto podetrze Ci pupę w niemowlęctwie. To ktoś, kto pomoże Ci postawić pierwsze kroki, nauczy czytać, pisać i liczyć. To ktoś, kto pokaże Ci, jak odróżnić dobro od zła. To ktoś, kto zna Cię najlepiej, kto wycierał Ci nos chusteczką, gdy byłeś mały lub kto przemywał Ci ranę, gdy spadłeś z roweru. To ktoś, kto Cię wychował. To ktoś, kto oddałby za Ciebie życie. Ale czy to koniecznie musi być ktoś, kto Cię urodził?

Drogie maleństwo autorstwa Julie Cohen to opowieść o młodym małżeństwie, Claire i Benie, którzy nie mogą mieć dzieci. Próbowali już wszystkiego - ostatnią nadzieją jest od wielu lat zakochana  w Benie ich przyjaciółka, Romily, która podejmuje się niemożliwego zadania: urodzenia im dziecka. Dziewięć miesięcy na gromadzące się wątpliwości, zwątpienie i pojawienie się instynktu macierzyńskiego. Jeden mężczyzna, jedno dziecko i dwie kobiety. Czy to może skończyć się dobrze?

Miłość nie jest rozwiązaniem, lecz problemem.

Nie zastanawiałam się wcześniej nad tym, co mogę znaleźć w tej książce i dzięki temu byłam bardzo mile zaskoczona. Największą moją uwagę zwrócili bohaterowie - od poukładanej, spokojnej Claire, przez uroczą Posie (jedna z najmilszych dziecięcych bohaterów, jakich spotkałam kiedykolwiek w książkach!), zabieganą i roztargnioną Romily, po ideał męża - Bena. Bardzo spodobało mi się wyraźne zarysowanie każdej z postaci i zestawienie ze sobą kontrastów - kobiety, która pragnie za wszelką cenę dziecka i kobiety, która przez przypadek zaszła w ciążę i dzieci już mieć nie chce. 

Podczas lektury pojawia się wiele pytań, na które czytelnik sam musi sobie odpowiedzieć. Jak daleko może się posunąć kobieta, żeby mieć dziecko? Czy będąc tzw. "inkubatorem", zastępczą matką do rodzenia, jest się w stanie wyłączyć emocje i być obojętnym w stosunku do osoby, która rośnie w Tobie? Czy sztuczne zapłodnienie jest moralne? Etyczne? Tematy, które wciąż są świeże i kontrowersyjne, autorka traktuje w sposób jawny i stawia bohaterów przed jednym z najtrudniejszych wyborów, czytelnik natomiast może wczuć się w ich losy i zastanowić się, co on by zrobił na miejscu Claire, Bena i Romily.

Rodzisz dzieci po to, by pewnego dnia mogły cię zostawić samą - pomyślała Romily - i ułożyć sobie własne życie. To naturalne. Ból z tego powodu też jest naturalny.

Akcja niesamowicie mnie wciągnęła. Budujące się napięcie pomiędzy bohaterami i coraz większe wątpliwości Romily sprawiały, że nie chciałam oderwać się od tej książki - już wtedy pragnęłam dowiedzieć się, co dalej. Jak ich losy mogą się potoczyć? Czy można uszczęśliwić wszystkich, nie krzywdząc przy tym nikogo? Lekkie i płynne pióro Julie Cohen oraz realistyczne opisy pozwalały mi na przeniknięcie do świata bohaterów i przeżywanie ich wyborów wraz z nimi. A okładka to jedynie wisienka na pysznym, wielowarstwowym torcie całej historii.

Drogie maleństwo to przede wszystkim powieść obyczajowa, dlatego jestem pewna, że wielbiciele tego gatunku pokochają ją od pierwszej strony. Książka pani Cohen jest również dla osób, które lubią zatrzymać się podczas czytania i przemyśleć sprawy, które może nie dotyczą bezpośrednio ich samych, ale które mogą dziać się za następnym rogiem, ulicą czy w sąsiednim mieście i kraju. Polecam ją wszystkim tym, którzy chcą zanurzyć się w dobrej literaturze, odpocząć od swoich problemów i poznać kilka naprawdę interesujących postaci.

Książka bierze udział w wyzwaniu:
Czytam Opasłe Tomiska

czwartek, 4 czerwca 2015

Wyniki konkursu rocznicowego!

Witajcie, kochani, w ten piękny czerwcowy dzień! 
Dzisiaj przychodzę do Was z wynikami konkursu rocznicowego, który był organizowany jakiś czas temu z okazji 365 dni istnienia Natali wśród książek. Nie zgłosiło się dużo osób, ale miałam niesamowitą frajdę z losowania i już nie mogę się doczekać, aż wyślę paczki z książkami wygranym osobom! E-maile z prośbą o adres powinny pojawić się na poczcie do wieczora.

Zapowiedziałam dwóch zwycięzców i oto oni:

Książkę Freak City otrzymuje
Expulso!

Książkę Droga do domu otrzymuje
Kasia Kacperska!

Gratuluję dziewczynom, a za udział bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom i mam nadzieję, że w kolejnym konkursie, który dla Was szykuję, będzie Was jeszcze więcej.
Miłego długiego weekendu!

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Podsumowanie maja + ogromny stos + TBR



Witajcie, kochani! Początek czerwca, więc już standardowo zapraszam Was na podsumowanie poprzedniego miesiąca, ogromny stos i, coś nowego na moim blogu, czyli TBR. Nie przedłużając...

PODSUMOWANIE

- Taniec ze smokami cz. I - George R. R. Martin
- Czerwona królowa - Victoria Aveyard
- Wyspa gwiazd - Carl Hiassen
- Maybe someday - Colleen Hoover
- Wielkanocna parada - Richard Yates
- Szukając Alaski - John Green
- Kocha, nie kocha  - Rachael Herron
- Marina - Carlos Ruiz Zafón
+
z kwietnia Bridget Jones oraz Bóg zawsze znajdzie Ci pracę

3272 strony, czyli ok. 105 stron dziennie. Bywało gorzej, ale i bywało lepiej.

STOS MAJOWY



Od góry:
- The best of Sherlock Holmes - sir Artur Conan Doyle
- The return of Sherlock Holmes - j.w.
- The casebook of Sherlock Holmes - j.w.
- Czerwona Gardło - Jo Nesbo
- Bridget Jones: w pogoni za rozumem - Helen Fielding
- Niekochana - Katarzyna Misiołek
- Zakazana miłość - Vered Morgan
- Niedole cnoty, zbrodnie miłości - D.A.F. de Sade
- Spóźnieni kochankowie - William Wharton
- dzień dobry, kochanie - Lisa Amoruso
- Na ratunek - Nicholas Sparks
- Tam, gdzie spadają anioły - Dorota Terkowska
- I nie było już nikogo - Agatha Christie
- Mistrz i Małgorzata - Michaił Bułhakov
- Maybe Someday - Colleen Hoover (nie ma jej na zdjęciu)
(Wszystkie książki są moimi i mamy zdobyczami Targowymi, które przywiozłyśmy z Warszawy)



- Uśpione morderstwo - Agatha Christie
- Godzina zero - j.w.
- Tajemnica rezydencji Chimneys - j.w.
- Grimms' fairy tales - Brothers Grimms
- Serce nie sługa - Rachael Herron
- Kocha, nie kocha - j.w.
- Księżyc nad Bretanią - Nina Goerge
- Pochłaniacz - Katarzyna Bonda
- Kasacja - Remigiusz Mróz 
- Eleonora & Park - Rainbow Rowell
- Miasto kości - Cassandra Clare
- Miasto popiołów - j.w.
- Miasto szkła - j.w.

Większość zdobyta na wyprzedażach i w antykwariatach, Eleonorę i Parka pożyczyłam od kuzynki, a trzy części Darów Anioła Cassandry Clare zamówiłam na arosie.

TBR - czerwiec

W czerwcu chcę przeczytać siedem książek:
- Drogie maleństwo - Julie Cohen
- Kasacja - Remigiusz Mróz
- Grimms' fairy tales - Bracia Grimm
- Jedwabnik - Robert Galbraith
- Pochłaniacz - Katarzyna Bonda
- Tam, gdzie śpiewają drzewa - Laura Gallego
- I nie było już nikogo - Agatha Christie

Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć czas na wszystkie w/w pozycje. Jeśli czytaliście którąś z nich, dajcie znać, czy Wam się podobała; czy zachęcacie sięganie po nią - a może wręcz przeciwnie? Piszcie śmiało w komentarzach jak Wam wypadł maj i do napisania już niedługo w kolejnym poście.
Pięknego czerwca!

P.S. Rozwiązanie konkursu rocznicowego pojawi się na dniach.